sobota, 31 marca 2012

Fantastyczny wykrzyknik w natarciu - cz. II

Dziś analiza trochę krótka (tak jakby inne były długie...). Postaram się, aby w przyszłości były dłuższe, ale w tym tygodniu nie miałam czasu ani weny na analizowanie.

Ciąg dalszy przygód Belli Cierpiącej i Ed Wara. Fantastyczne wykrzykniki mnożą się jak króliki na wiosnę, absurd goni absurd, a główna bohaterka nawet nie próbuje skrywać swojej marysuistycznej natury.
Analizują Rama Lama i Hattress.


(opowiada Bella)
Dobra, mnie już się nie chce tego komentować...

Podniosłam się i skierowałam w stronę lustra wiszącego na ścianie. Niesamowite!
Lustro wisi na ścianie, to naprawdę niesamowite!
Jak się mieszka w pokoju bez okien i klamek, to nawet lustro wydaje się potem niesamowite...

Moje stopy poruszają się tak płynnie i elegancko!
Niczym stopy żaby taplającej się w bajorku!

Nie słychać nawet moich kroków! Spojrzałam w taflę. Czy to ja? Moje włosy stały się bardziej puszyste,
To nie ja, to moja schauma.
Jaka schauma? Mary Sue jest zajedwabista sama z siebie, odwiecznym prawem blogaskowej natury!

czekoladowe tęczówki sprawiają wrażenie bardzo mądrych.
Miała mądre tęczówki. Ale to tylko takie wrażenie.
Tylko tęczówki.

Jeszcze do tego te rysy twarzy! Po prostu idealne! Mam szpiczaste uszy!
Na twarzy? No to musi ciekawie wyglądać...

Jeju... Co się ze mną stało?
Już mówiłam: zreinkarnowałaś się. Niestety nie wiem, jakie stworzenie może mieć spiczaste uszy na twarzy.

Nagle usłyszałam kroki stawiane lekko i z gracją.
Jak można usłyszeć, że kroki były stawiane z gracją?
Bo ten osobnik tupał jak bardzo lekkie i zwiewne słoniątko.

należą na pewno do jednego wampira i dwóch wampirzyc.
A wiem to z...? Książki telefonicznej?

Drzwi się otworzyły, a światło zapaliła pierwsza osoba, która tu weszła.
To musiało być jakiś czas temu. Od tamtej pory owo zapalone światło przechowywano w gablotce i opowiadano legendy turystom.

Okazała się nią być dziewczyna nie mająca więcej niż 18 lat.
Kolejna informacja z książki telefonicznej wzięta.

Wygląda dość dziwnie, ale nadal pięknie. Różnokolorowe włosy sięgające do połowy szyi sterczą we wszystkie strony, zaś złote oczy wskazują na to, że jest wegetarianinem.
Zapamiętajmy: soja barwi tęczówki na złoto. Chcesz mieć złote oczy? Rzuć mięso.

Na jej twarzy maluje się przyjazny uśmiech, a ubrana w ciemnobrązową sukienkę i wysokie kozaki robi wrażenie miłej chochlicy.
Bo bez tej sukienki i kozaków już by nie była taka miła.
Mnie ciekawi ta chochlica. Samica chochoła?

Alice... Tak jest do niej podobna! Teraz poczułam ukucie w serce, które... O Boże! Moje serce nie bije!
Skoro jest ukute (pewnie z żelaza), no to co się dziwisz.

Nie dane mi jednak było długo się nad tym zastanawiać, bo przez próg przeszedł przystojny mężczyzna
No bo co jest ważniejsze: niebijące serce czy przystojniak? Oczywiście, że przystojniak!
No błagam cię – kij z atakiem serca, Tró Loff na horyzoncie!

mniej więcej w wieku 35 lat ze złotymi oczami i krótko przyciętymi, czarnymi oczami
To on miał dwie pary oczu: jedne złote, a drugie czarne i na dodatek krótko przycięte?!
Miał gałki oczne wycięte w kształt gwiazdek i serduszek. Soczewki kontaktowe są już bardzo niemodne.

i to na nim skupiłam swoją uwagę.
Łi-u łi-u! Wybranek Serca alert!

Nie uśmiechał się, a jego mina jest strasznie poważna, taka dyplomatyczna.
Dyplomatyczna to może być misja. Trudno mi jest sobie wyobrazić dyplomatyczny wyraz twarzy.
CZASY, kobieto, CZASY!

Ubrany schludnie w jasne jeansy i białą koszulę z dziwnie wywiniętym kołnieżykiem.
Z czym? Może jeżykiem o imieniu kołn?
Koł-nie-jeżykiem. Czyli to wyglądało jak jeżyk, ale to nie był jeżyk, tylko koł. A koł to pewnie duży kołek – w sam raz na wampira.

Nie wiem czemu, ale przypomina mi się Claris... Kolejne ukucie i fala bólu.
Co tym razem jej wykuli? Wątrobę? Za to teraz będzie mieć żelazne zdrowie.

Ostatnia weszła kobieta. Aż dech w piersi zapiera! Na pewno jest piękniejsza od Rossalie (kolejne ukucie),
Obok stoi potwór kłujek i ją kłuje.
Kuje, póki gorąca.

choć nie tak piękna jak ja - ta NOWA JA, ale mimo to jej uroda jest powalająca!
Powalająca!!!
No czy ktoś może być piękniejszy niż Mary Sue?

Nie może mieć więcej niż 30 lat!
30 lat!!!

Ubrana w długą, zwiewną, zieloną sukienkę i ciemne baleriny z nieśmiałym uśmiechem na twarzy
Baleriny z nieśmiałym uśmiechem. Nowa moda?
Mnie tam przeraża fakt, że te baleriny mają twarz...

wygląda powalająco!
Powalająco!!! Serio, to jest już nudne, wykrzyknik to nie zabawka, powiedzcie jej coś...
Inwazja fantastycznych wykrzykników!

Długie, blond włosy jakby spływają po plecach,
a miodne oczy mają w sobie tyle ciepła
Znowu słoneczne oczy?
Znowu miodne. To opko pisał Kubuś Puchatek.

i czułości. Esme... Kolejne ukucie w sercu.
Znowu to ukucie, co to jest?
Kuźnia w sercu – jest to jakiś pomysł na biznes.

Teraz zauważyłam, że każdy z nich ma oddzielny zapach.
Oddzielny zapach to jest coś. Pewnie wśród jej znajomych wszystko zlewało się w jednolity smród.

Chochlica pachnie trochę cytrusowo, mężczyzna jak kora drzewa, a kobieta niczym wodne lilie.
Ta piekła ciasto cytrynowe, tamten łaził po drzewach, tamta kąpała się w bajorku z żabami.
Zawsze mnie zastanawiała ta opkowa umiejętność bezbłędnego rozpoznawania, czym pachnie dana osoba. Ja jakoś nigdy nie zauważyłam, żeby ktoś pachniał persymoną czy różą chińską, natomiast w opkach bohaterki rozpoznają wonie nawet tych roślin, które nie pachną.

Zapanowała nieprzyjemna cisza raniąca bębenki.
Waliła w nie tak zapamiętale, że porobiły się dziury.

Trwała może z kilka sekund. Przerwał ją głosik przypominający świergot ptaka:
-Jestem Emi West, a to moi przyszywani rodzice - Dajana i Matt Westowie. Jesteśmy wampirami, ale nie żywimy się ludzką krwią,
Więc nie jesteście wampirami, tylko sparklącymi wróżkami.
Pani Meyer, ja bardzo panią przepraszam, ale pani zasługuje na rwanie końmi. Dawnymi czasy, jeszcze przed publikacją „Śmieszchu”, wampir w literaturze był DEFINIOWANY przez to, że pił ludzką krew. Co to się teraz wyprawia...

na co wskazuje kolor naszych oczu.
Słuchając tego tonu jestem pewna, że nie kłamie, zresztą kłamca przybrałby trochę inną postawę i inaczej na mnie spoglądał, jakby z boku (Skąd ja to wiem?),
Pewnie też z książki telefonicznej. Ja cierpię dolę...

dlatego powiedziałam:
-Miło mi. Jestem Bella Swan.
Czy to mój głos?! Niemożliwe! Jest taki dźwięczny i piękny! Jakbym nie mówiła, tylko śpiewała!

















Te wykrzykniki będą mi się śnić po nocach.


W tej chwili zrobiłam coś, co mnie samą zaskoczyło. Ukłoniłam się nisko - z gracją, której na pewno mogłaby mi zazdrościć nie jedna akrobatka.
Nie jedna, a dwie.


Mężczyzna odetchnął z ulgą, a kobieta uśmiechnęła się śmielej, zaś Emi nie zmieniła wyrazu twarzy. Spytałam:
-O co tu chodzi?
Czując wielką potrzebę
Po prostu spytaj, gdzie jest WC.


(coś mną kierowało) (pewnie operator dźwigu) dodałam:
-Oczywiście... Nie chcę was urazić, ale chciałabym wiedzieć.
nadal jestem pod wrażeniem tego głosu - MOJEGO głosu.
To nie twój głos - to dubbing


Chochlica uśmiechnęła się jeszcze szerzej



















i zaczęła tłumaczyć:
-Dajana potrafi wyczuwać, gdy ktoś przechodzi przemianę nie ważne w jakie istnienie.
Gdy ktoś przechodzi przemianę z zastosowaniem procesów gnilnych to rzeczywiście da się wyczuć.

Zaciekawiło nas to, że człowiek przeobraża się w elfa!Takiego czegoś jeszcze nigdy nie było!
Półelfy miały wybór, czy chcą żyć jako ludzie, czy jako elfy. Moim zdaniem to się liczy.

Elfy zawsze rodziły się już jako elfy! Ponad tydzień szukaliśmy twojego grobu, a gdy nam się to na reszcie udało, wykopaliśmy trumnę i wyjęliśmy twoje ciało po czym wszystko uporządkowaliśmy, tak, jakby nas tam nie było.
...A potem zakopaliśmy cię na dawnym cmentarzysku Indian i wróciłaś może nieco narcystyczna i marysójkowata, ale...Po co ci ten skalpel?!

Przemianę przechodziłaś przez trzy miesiące i trzy dni, trzy godziny i trzy sekundy. Teraz jesteś elfem. Myślisz, rozumujesz, poruszasz się, ładniej wyglądasz, jesteś także szybsza i silniejsza niż kilku nowo narodzonych wampirów.
Przecież to Mary Sue, czego moglibyśmy się spodziewać.
Argh. Argh. Przestaniesz mi profanować elfy, ty tFFUrczyni, ty?!

Mamy do ciebie prośbę. Chcielibyśmy prosić cię o pomoc.
Świeci słońce. To słońce świeci.

Laura ze swoją armią chce wybić wszystkie wampiry, a później ludzi, aby nastała nowa era. Chcielibyśmy, żebyś się dołączyła do naszej rodziny.
Pomożesz nam zgromadzić zapasy żywności, a potem razem będziemy ukrywać się w kanałach. Super, nie?
Jeżeli ta Laura chce wybijać wampiry i ludzi, to elfka powinna być bezpieczna, huh?

u Cullenów
[opisuję odkąd Edward wrócił z wyprawy na grób Belli]
Ty piszesz opowiadanie czy sztukę teatralną? -.-
Grób Belli był pewnie w dziewiczej puszczy amazońskiej, skoro musieli organizować całą wyprawę.


Wszechobecna cisza panowała w domu przy jednym z lasów Alaski. Miedzianowłosy przeszedł próg salonu.
Co będzie następne? Jaskrawofioletowowżółtekropkiwłosy?

Siedziała tam cała rodzina. Wszyscy posłali mu blade, pocieszające uśmiechy.
Blade uśmiechy... mam wrażenie. że autorka losowo dobiera przymiotniki.
No bo to się dzieje na Alasce, usta z im zimna zsiniały...

Nie czytał ich myśli. Nie chciał. Co mu by to dało, gdyby słuchał jak mu współczują? Nie chciał litości...
Jasper próbował jak mógł pozbyć się tej smutnej atmosfery, ale mu to nie wychodziło.
Tak, nie-Mary Sójki mają ciężko.
Opowiadał rasistowskie kawały, skakał nago dookoła stołu i rzucił w Edwarda tortem, ale jakoś nikt nie chciał się śmiać.

Edward nie mógł już tego dłużej znieść i udał się na spacer po lesie, a za nim pobiegła Alice. 
Edward bardzo szybko spacerował, albo Alice bardzo wolno biegała

Rossalie w jednej chwili zerwała się z miejsca i szybko udała się do swojego pokoju. Emett udał się za nią. Jasper udał się wyszedł na taras popatrzeć w gwiazdy, a Clarise przytulił pogrążoną w szlochu Esme.


(opowiada Edward)

Razem z Alice szliśmy w ciszy dopóty się nie zatrzymałem.
Dopóty się nie zatrzymałem, dopóki aŁtorka nie nauczyła się pisać poprawnie. Musiałem więc iść i iść, przez całą wieczność...

Moja siostra przytuliła mnie i płacząc mówiła szybko:
-Bella była wspaniała. To nie twoja wina.
-Moja Alice i ty dobrze o tym wiesz.
Jaka jego Alice?
Chodzi o to, że jego Alice była lepsza? Dyskutują o wyścigach konnych, czy co?

Przewidywałaś to, ale ja nie chciałem cię nawet słuchać. Przeze mnie ona... - tu nie mogłem wykrztusić słowa. - Odeszła.
To ta Alice też go zostawiła?

Alice oderwała się ode mnie gwałtownie i za nim cokolwiek zdołałem zrobić spoliczkowała mnie i zaczęła krzyczeć:
-Nigdy więcej tak nie mów! Nawet o tym nie myśl!

(opowiada Rossalie)
Gdybyś ograniczyła punkt widzenia do dwóch osób albo pisała w trzeciej osobie nie musiałabyś robić tych dopisków. Naprawdę, nie musimy poznawać tej historii z perspektywy całej rodziny.

Wybiegłam do pokoju i rzuciłam się na tapczan. Nie hamowałam już łez - nie potrafiłam. Jak ja mogłam być dla niej taka niemiła? Niczym sobie na to nie zasłużyła!
O borze jak ona mogła, powinna bić pokłony przed Mary Sue.
Mary Sue umierają, gdy się ich nie docenia. To dlatego tyle blogasków zdycha po analizie albo z braku komentarzy.

Po chwili leżałam już wtulona w Emetta. Mówił do mnie ciepło:
Rose... Rose... Ci... Nie płacz... Rose...
Ale gdy zdałam sobie sprawę, że Edward nigdy już nie będzie mógł już tak mówić do Belli mój szloch tylko wezbrał na sile.
To takie smutne, że Edward nie będzie mógł nazwać Belli „Rose”, a ona nie będzie mogła wlać mu tłuczkiem do mięsa! A takie pocieszne były te ich małe kłótnie, jak się uśmiałam, kiedy pomylił ją z Azorem...


-Proszę Em... Przestań. To, co robiłam było straszne, a teraz nawet nie dane mi będzie przeprosić Belle!
-Już dobrze... Ci... Rose... Ona na pewno już ci to wybaczyła i nie czuje urazy. Ma dobre serce.
Na pewno ci wybaczyła. W zasadzie... jestem pewien, że jest jej już dokładnie wszystko jedno.

(narracja 3-os.)
WIDAĆ.

Taki nastrój panował przez prawie trzy miesiące. Esme popadła w całkowitą depresję widząc w jakim dole jest Edward, a Claris próbował jej pomóc.
Wynajął dźwig, żeby wyciągnąć Edwarda.

Rossalie nadal targały wyrzuty sumienia, a Emett był załamany i nie wiedział zupełnie, co robić. Jasper starał się bardziej poprawić atmosferę, ale czym bardziej się starał - tym gorzej to wychodziło. Zaś Alice stała się bardzo smutna i niedostępna i inna, zupełnie jak obca osoba.
Zhackowali jej konto na gadu-gadu, to była niedostępna. Teraz pod nickiem „sweetAlice115” urzędował student informatyki z Poznania.

Całe dnie spędzała sama ze sobą w odosobnieniu,
Sama w odosobnieniu, to dziwne. Kiedy ja jestem sama ze sobą zawsze towarzyszy mi dwadzieścia innych osobowości.

dlatego wszyscy zdziwili się, gdy pewnego dnia wpadła do salonu i powiedziała z uśmiechem:
-Miałam wizję! Była w niej Bella! Ale inna... Szczerze, to nic nie widziałam oprócz tego, że jest niesamowicie piękna i ma białą przepaskę na uszach. Myślę, ze stała się wampirem!
Uwaga, czytelnicy: biała opaska na uszach bezwarunkowo czyni człeka wampirem. Uważajcie!

W sercach wszystkich Cullenów na nowo zawitała nadzieja. Teraz zostało im tylko dowiedzieć się, czy aby na pewno ta wizja była prawdziwa.
My niestety wiemy, że tak.


C.D.N.
Niestety.


Pozdrawiają tupiąca z gracją Rama Lama i Hattress z żelazną nerką.

sobota, 24 marca 2012

Fantastyczny wykrzyknik, czyli kupa śmiechu - cz. I

Witam w ten piękny, wiosenny wieczór!
Analizowany blogasek jest niewątpliwie inspirowany "Zmierzchem", i nie chodzi tu tylko o głównych bohaterów - ten wydumany, patetyczny, pełen przesadnych metafor i ociekający angstem styl kojarzy się dość jednoznacznie. Jednak nie cały czas będzie patetycznie: przewijają się tu tak prozaiczne elementy jak kac, toster i efekty przemiany materii. "Przyjemnego" czytania.
Analizują Rama Lama, Kamomi i Hattress.

"Zostałam zamknięta we własnym sercu. Przybita do skały kajdanami miłości, którą cię dażę."
FAIL. Zasadzić byka w nagłówku to już wyższa yoga.
Kajdanami można kogoś przykuć, nie przybić. Z kajdanami w roli młotka życzę powodzenia.

Nigdy mnie nie kochał... Nigdy! Rzeczywistość, choć prawdziwa
Rzeczywistość jest prawdziwa.
  












- jest okrutna. Nie mam po co żyć... Nie mam dla kogo żyć... Zresztą... Nic mnie tu już nie trzyma!
Świetnie. Skoro nic cię nie trzyma, to możesz stąd spadać.

Matka i Phil mieli wypadek samochodowy i zginęli na miejscu, a Charlie znalazł sobie narzeczoną, a Jekob
Je kop? Je-kobza? Kojeb – łagodniejsza odmiana pojeba?
Miejscowość na Mazurach?

wpoił się w jakąś tam dziewczynę.
Co jej wpoił?

Poradzą sobie po moim odejściu. Tego jestem pewna. Ostatni raz spojrzałam w lustro.
Ostatnia rzecz, którą należy zrobić przed odejściem – SPOJRZEĆ W LUSTRO.

Trudno mi to samej przyznać, ale wyglądam strasznie!
Nie martw się, jesteś Mary Sue. Tylko ci się tak wydaje.

Jestem po prostu wrakiem człowieka! Chodzącą kupą nieszczęść przyciągającą same kłopoty niczym magnez...
Skoro jesteś kupą, to chyba przyciągasz trochę inne... stworzenia.

Bez Edwarda jestem NICZYM. Chwyciłam żyletkę w ręce.
Ręka z żyletką gratis.

W głowie usłyszałam ten piękny, tak przeze mnie kochany baryton:
W takich chwilach zawsze myśli się o rodzaju głosu, jaki miał ukochany.
Może on był śpiewakiem?
Po godzinach Edward dorabiał sobie w operze.

-Bello! Nie rób tego! Obiecałaś!
Po polikach potoczyły się srebrzyste łzy. erce boli.
Co to jest erce?
Erka to karetka… Erkę boli?
Może ona jedzie w erce i ją boli serce?

Cóż... Najpierw NIE KOCHAM, a później - NIE ZABIJAJ SIĘ! Czego on ode mnie chce?!
Może tego, żebyś ułożyła sobie życie bez niego?
Jak ktoś kogoś nie kocha, to od razu chce, żeby on się zabił?

Straciłam chęci i siły, a bez tego me istnienie jest nie potrzebne! Nie bez Edwara...
Ed-wara, jak samowara? Czy że Ed – wara ode mnie?
Żaden Ed nie ma u niej szans!
Ed War - wojna o Eda.

To właśnie przez nią teraz umieram. Krew leje się po posadzce. Teraz już tylko złowroga ciemność i ten głos:
- Czy chce pani porozmawiać z nami o wierze?



 -Proszę Bello! Nie rób mi tego! Nie umieraj! Błagam!

Tydzień później – CMENTARZ
Tydzień czekała, aż ktoś ją zakopie?


Płakał nad grobem ukochanej. Nie mógł sobie wybaczyć tego, że ona nie żyje!
Fantastyczny wykrzyknik!
Fanfary!

Rodzeństwo namówiło go, żeby przed samobójstwem przyszedł tu i zastanowił się czy ONA by tego chciała.
ONA – żeby nikt nie pomyślał, że Edward jest gejem.
Po prostu Bella po śmierci została bogiem angstu.

Teraz już zrozumiał. Nie może się zabić.
Nie chciałby spotkać tej maszkary jeszcze raz.

Będzie żył w cierpieniu - bez niej - dla niej.
Po co jej to, jak już nie żyje?

Ostatnia srebrzysta łza spłynęła po kamiennej płycie i roztrzaskała się na miliony kawałeczków
Kryształowa łza - w znaczeniu dosłownym.
Dostali ją w prezencie ślubnym od ciotki, a ten debil ją rozwalił.



pod napisem: "Powiększyła grono Aniołów".
Czemu anioły z dużej litery?
Tak się pisze na grobach dzieci. Ile ona miała, siedem lat? To by wiele wyjaśniało...
Nawet gdyby miała trzy, z przeznaczeniem nie można walczyć – i tak by się w niej zakochał.

Zostawił tylko po sobie krwisto-czerwoną różę
Krrrwistą jak stek.

- kwiat miłości, którą stracił.
C.D.N.

CIERPIĄC

(opowiada Bella)
Cierpiąc, opowiada Bella, gdy siedzi na sedesie z zatwardzeniem.
Może ma okres.

Niesamowity ból ogarniający ciało. Dlaczego? Czy śmierć, aż tak boli?
Zła interpunkcja boli przez całe życie.

Każda moja część płonie i krzyczy!
tak?
Człowiek-pochodnia!

Nierealny, choć istniejący ogień...
Zdecyduj się -.-
Może jest coś, co jest nierealne, a istnieje?
Piątka z fizyki.

Płonę...
W płucach brak tlenu, więc dlaczego tu jestem!
Co ma jedno do drugiego?
Jak ktoś nie ma w płucach tlenu, od razu wyparowuje.
Znika i staje się nierealny, a istniejący.

Duszę się!
To niesamowite!

Ale nadal tu jestem…
Przykro mi.

Nie mogę się ruszyć ani mówić! O co w tym wszystkim chodzi?
Umarłaś i zreinkarnowałaś się jako oset.
Krzesło.
Toster.


Zagadka istnienia...
Co było pierwsze: kura czy jajo?

Moja głowa zaraz eksploduje! Niech te męki się skończą!
Tak to już jest na kacu.
A może...

















Proszę... Błagam...Niech ktoś mnie dobije!
Ok! [wyciąga tasak, który ostrzyła na Zuzankowo]

Czuję mrowienie i pieczenie w oczach, nozdrza swędzą, a bębenki jakby rozdzielane przez niewidoczną siłę, pogrążone w przeraźliwym pisku.
Tak już bywa na kinder balu.

Tak, jakby ktoś przyłożył do nich głośnik. Zaś reszta mojego ciała jakby została włożona w formę i kształtowana na nowo.
Zmielili ją i wsadzili do foremki na ciastka.
Potem to trafi do McDonald’s.

JA chcę umrzeć!
Nikt inny! JA! JA żądam!
[tupie nóżką]

Jednak tak samo mogłam powiedzieć: JA CHCĘ GWIAZDKĘ Z NIEBA.
A ja jednorożca.
Przed chwilą zabiłaś się bez problemu...?
Przecież to Bella, proszę cię. Ona sama nie umie usiąść na krześle.

Targana przez ból straciłam poczucie czasu. Może trafiłam do piekła? Cóż... Wszystko się zgadza. Czy już zawsze będę tak cierpieć?
Trzeba było nie bić tej babci na przystanku.

Zatopiona w nieszczęściu jestem niczym ślepiec, wędruję po niekończącym się labiryncie cierpienia. Nagle zaczęło mi się chcieć płakać, ale nie wiedziałam jak.
Miałaś rację, Rama Lama. Ją nawet płacz przerasta.

Może nie mogłam? To jest takie dziwne! Przecież ja zawsze płakałam!
Przez całą książkę nie robiłaś nic innego.
Przecież ona ma cztery lata, co ty od niej chcesz?!

Czy to możliwe, że jestem tu tyle czasu i zapomniałam jak wylewać łzy?
Może one nie ma czterech lat, tylko dziewięćdziesiąt cztery i zaawansowanego Alzheimera?

Pewnie dla diabła jestem tylko jedną z wielu "kropel w oceanie", czy jednym z pionków w jego grze. Najbardziej wnerwia mnie sam fakt, że nawet nie raczył przedstawić mi reguł.
Skoro jesteś taka wierząca, to reguły przecież są – nazywają się dekalog.

Jakby nie było żadnej instrukcji, albo czegoś, co powinnam wiedzieć.
Nawet jakby była, to byś nie załapała.

Chyba mam tu po prostu trwać, dopóty nie przyzwyczaję się do tego cierpienia?
Dopóty znaczy tyle, co "dotąd". Wyszło "mam tu trwać, dotąd nie przyzwyczaję się do cierpienia". Trochę bez sensu, nie? "Dopóki". "Dopóki się nie przyzwyczaję".

Albo... Co gorsza... Jeszcze dłużej! Może mam tu spędzić całą wieczność, sama ze sobą zastanawiając się, co zrobiłam źle. Czy to kara boska za to, że odebrałam sobie życie?
Mówiłyśmy ci: babcia.
Jeszcze jedna wskazówka: torebka. I ciężkie pobicie.


Nie... To COŚ o wiele gorszego.
Pięcioro dzieci i coś!
Nie przychodzi mi do głowy nic gorszego...


COŚ, czego nikt nie może sobie wyobrazić. To COŚ jest niczym, a za razem
Raz za razem ze zrazem.


wszystkim, co mam. Cierpienie jest wszystkim co mi zostało, wszystkim, co posiadam.
„Panie, w ofierze tobie dzisiaj składam
Wszystko, czym jestem, wszystko, co posiadam”...

Oprócz niego mam tylko wspomnienia, a wszystko wydaje się takie nierealne. jakbym zasnęła i znalazła się w bajce bez happy endu. Ale czy wtedy można by było nazwać ten stan takim pięknym, poetyckim słowem jak bajka?
Piękne, poetyckie słowo na określenie wierszyka dla dzieci.

Zapewne nie, ponieważ istnieje lepsze określenie tego snu - horror. Chociaż... To nawet snem nie jest, tylko najgorszym koszmarem.
Czy koszmar to nie jest rodzaj snu?

(narracja 3-os.)























Nad łóżkiem Belli stały trzy zmory - wampiry.
To ona jest w grobie czy w łóżku?
Edward tak bardzo ją kochał, że nie mógł jej zostawić i wstawił jej łoże małżeńskie do grobu.
Nie zdążyli na noc poślubną.

Niesamowicie bladzi i piękni. Jeden był mężczyzną (dla niego czas zatrzymał się mniej więcej w wieku 35 lat) z ciemnymi włosami i miodnymi oczami.
Skrót myślowy – w modnym kolorze miodu, czyli miodny.

Towarzyszyły mu dwie kobiety - jedna, wyglądająca na 30 lat to blond włosa piękność z żółtymi niczym słońce oczami
Miała lasery?
Nikt nie mógł na nią patrzeć.
Nie da się patrzeć na jedno słońce, a co dopiero dwa.

i 17-letnia dziewczyna o dość dziwnej urodzie. Różnokolorowe włosy sterczały we wszystkie strony, a złote oczy przeszywał na wylot.
...Pręt.
Co tam kolorowe włosy, to jest dopiero nietypowe!

Ciszę przerwał mężczyzna:
-To już trzy miesiące. Kiedy się obudzi?
-Nie widzimy przyszłości Matt
Przyszłość Matt. Fajne imię.
Maty zakładają związki zawodowe, bo nie widzą swojej przyszłości.

(opowiada Bella)
NIE. TAK SIĘ NIE PISZE. Jeśli czytelnik ma IQ wyższe niż 5, ZAUWAŻY, że narracja jest trzecioosobowa bądź pierwszoosobowa.

Ból i ogień stają się jeszcze gorsze niż przedtem, wręcz nie do zniesienia! Okropna!
Ta okropna bóla i jeszcze gorsza ognia!

Ile już tak trwam? Czy jest tu ktoś jeszcze? Nagle zapragnęłam kogoś zobaczyć - kogokolwiek, ale nie mogłam unieść powiek. Są za ciężkie.
Jestem teraz kaleką - nie mogę mówić, patrzeć, słyszeć czy czuć.
Skoro nie możesz czuć, to skąd wiesz, że bóla i ognia są okropne?

Dobra... Przy tych dwóch ostatnich to jeszcze cholernie boli!
Ból jest uczuciem. Albo czujesz i boli, albo nie czujesz.
Słyszenie boli?
Na korytarzu w gimnazjum - owszem.


Dobrze, że przynajmniej nie otwieranie oczu i nie ruszanie się, nie przynosi mi więcej cierpienia, bo mam już go aż nadto.WTEM! Ni stąd, ni zowąd przed oczami pojawiła mi się wielka szachownica. Czarno-białe plamy jakby mnie chciały pochłonąć. Mam już zamiar uciekać, gdy ból minął.
No błagam, albo czas teraźniejszy, albo przeszły…

Błogi spokój... Jest mi tak dobrze... Chwila... Słyszę jakieś szmery, szuranie, brzęczenie. Są takie natarczywe!
Rozkładasz się i muchy się zleciały.
Przecież mówiła, że jest kupą.

Odruchowo otworzyłam oczy. Jakież wielkie zdziwienie ogarnęło mnie w tej chwili. W ciemnościach nocy wszystko dokładnie widziałam!
Bo może to był dzień?

Słyszałam brzęczenie muchy,
Miałyśmy rację!
Ha!

wiatr wiejący za oknem, a nawet daleko oddalony stąd strumyk!
Jak coś jest nie dość, że daleko, to jeszcze oddalone, to to rzeczywiście musi być szmat drogi.






Co się ze mną stało?!
C.D.N.

A więc tak. Macie tu newsa. Mam nadzieję, że chociaż komuś się to podobało.
Jakby ci to powiedzieć…

Nie pamiętam już na jakim mi to blogu pisano, ale jakaś dziewczyna chciała wiedzieć, czy piszę książkę. Owszem piszę.


Maestro, podkład!






O-o ja nie mogę... [podnosi się z podłogi] Dobre! Do-bre! Żeby wszystkie aŁtoreczki miały takie poczucie humoru...


Tym optymistycznym akcentem kończymy analizę. Myślę, że po takiej dawce patosu trochę śmiechu wszystkim nam dobrze zrobiło.
Pozdrawiają jadąca w erce Kamomi, patrząca w słońce Rama Lama i obolała ze śmiechu Hattress.