sobota, 6 kwietnia 2013

Czarna krowa w chmurki bordo, czyli co Gadu-Gadu robi z człowiekiem - cz. I

Fandom Naruto, jaki jest, każdy widzi. A jest duży, w związku z czym generuje olbrzymie ilości blogasków, w których aŁtoreczki za częsty cel obierają sobie Akatsuki. Nie ma się czemu dziwić, wszak tak wysokie zagęszczenie bishów na metr kwadratowy nie mogło ujść uwadze fanek, ale to i tak boli.
Mam jakieś szczęście do opek z wyjątkowo irytującymi Mary Sue, więc może zajmijcie czymś ręce, monitory i laptopy to nie są tanie rzeczy. I uważajcie na latające nisko Elementy Komiczne.
http://anai-akatsuki.blogspot.com

Analizuje Hattress.

Szłam już piątą godzine przed siebie. 
Że nie przed wujka Zbyszka szłaś, Mistrz Yoda rad wiedzieć.

Miałam wrażenie, że nogi się pode mną uginają. Zobaczyłam przed sobą strumyk, więc postanowiłam zrobić sobie przerwę. Tylko w czym przerwę? 
Czwarte zdanie i już dylematy egzystencjonalne. Niezbyt dobrze to rokuje.

W chodzeniu bez celu? Tak. Nie mam określonego celu. Wędruje tam gdzie mnie nogi poniosą. 
Ten cel wędruje. A ona ciągle nie może go znaleźć. 

Z resztą tak jest o wiele ciekawiej. 
Zależy z czego resztą. 

Nie mam rodziców, którzy czekają na mnie w domu, ani przyjaciół co nie oznacza, że jestem smutną i ciągle załamaną osobą. Żyje z dnia na dzień. Jestem ninją, rangą joninem. Ech… nudy…
Ech, te niebezpieczne misje, ciągłe opiekowanie się niższymi rangą... Normalnie można umrzeć z nudów.


  Doszłam w końcu do tego strumyka, zdjęłam buty i wsadziłam nogi do wody. Przyjemnie… Nagle usłyszałam szmer dochodzący zza krzaków… 
To droga biegła do lasu.

Nie chciało mi się wstawać więc obróciłam się tylko za siebie. 
Bohaterka jest jakoś bezpośrednio spokrewniona z Shikamaru? 

Ujrzałam blondynke z grzywką na jednym oku, która szarpała chłopaka w dziwnej pomarańczowej masce. 
Mam wrażenie, że pomylenie płci Deidary będzie niewyczerpanym źródłem Elementów Komicznych. Gdzie ja dałam tę maskę przeciwgazową...

Oboje mieli czarne płaszcze w czerwone chmury. Wyjęłam nogi z wody i zarzuciłam je sobie na ramię podniosłam się.


 Stali jakieś trzydzieści metrów ode mnie, gdy przestali się kłócić blondynka spojrzała na mnie:
- Idziesz z nami, un. -  jestem w szoku. To chłopak!!! 
Szkoda tylko, że w kanonie nie było nic o dziewczęcym wyglądzie Deidary. W zasadzie to on wygląda jak baba tylko na fanartach.


Mniejsza z tym. Powiedział, że mam iść z nimi??
Nie że masz, tylko że idziesz.
Syndrom Nadużywania Gadu-Gadu. Nie, na blogu nie pojawi się animowany pytajnik, na miłość Cthulhu!

- Że co???? – chyba się przesłyszałam.
Chyba masz za dużo pytajników.

- Głucha jesteś, un!!?? Masz iść z nami, albo zabierzemy cię siłą, un!! – wkurzył się. 
Nie powinni od tego zacząć? Akatsuki zeszło na psy...

A to osioł jak on się do mnie odzywa.
Jak do osoby, która stawia cztery pytajniki zamiast jednego i ma gdzieś interpunkcję. 


- Deidara sempai nie denerwuj się. 
Ktoś tu próbuje używać japońskich słów, a nie wie jak.

Tobi to dobry chłopiec może zrobić ci masaż, odprężysz się. – blondyn zrobił się na twarzy czerwony jak burak i wybuchnął z krzykiem:
O, z tym wybuchaniem aŁtoreczka utrafiła w kanon jak rzadko.

- TOBI, MATOLE MAMY JĄ ZAPROWADZIĆ DO SIEDZIBY A TY MI TU O MASAŻU PIERD*****, UN!!!!! 
Pierd Pięć Gwiazdek. Gazy najwyższej jakości?


JEŚLI WRÓCIMY BEZ NIEJ TO LIDER TAK SIĘ WKUR**, ŻE BĘDZIE PO NAS, UN!!!!! –
Walnij tak jeszcze ze trzy wykrzykniki, na wypadek gdyby do kogoś nie dotarło, że Deidara krzyczał.

 przywalił maskmenowi (Wut? Drużyna superbohaterów znów nam się powiększa) w twarz tak, że odleciał na dziesięć metrów.
Ten twarz. 

Teraz wiem przynajmniej jak się nazywają. Pan nerwusek znowu raczył się do mnie odezwać.
Kot wrócił do domu? Bo chyba nie nazywałaby Deidary "pan nerwusek"?... 

- To idziesz po dobroci czy siłą? – warknął. Wkurzył mnie ten matoł =_=* Nikt nie będzie tak do mnie mówił. 
Uuu, Deidara, tym razem przegiąłeś. Obraziłeś majestat Mary Sue!

Podrocze się z nim.
Tia, drocz się z terrorystą-psycholem. Dla mnie... bomba.

- Hę? Myślisz blondyneczko, że będziesz mi rozkazywać? Grubo się mylisz. – wystawiłam mu język i pokazałam środkowy palec. Wiem, wiem jestem taka niegrzeczna…
Jak przeciętna gimnazjalistka, która właśnie odkryła, co ten gest znaczy.

 – Co będe z tego miała, że pójde z wami? – zezłościł się. 
Wait, wait. Kto tu się zezłościł, kto pójdzie z Deidarą i czy narracja właśnie nie wykonała jakiegoś tajemnego jutsu?

Znowu z resztą…
Jak to znowu, przed chwilą z nimi wędrowałaś...

- Nie jestem dziewczyną, un!!! – ma kompleksy biedak. 
Bardzo jestem ciekawa, jak on zrobił to swoje "un", brzmiące raczej jak "hm", z trzema wykrzyknikami. Musiał brzmieć jak zarzynana krowa.

– A co z tego będziesz miała, un? To chyba swój pokój, zawracanie dupy misjami przez liderka i wiecznie wkurzających pozostałych członków organizacji, un. 
Pokój. Fascynują mnie siedziby Akatsuki w opkach. Może być ciekawie...

– poza pokojem żadnych plusów…
Co ty nie powiesz. Deidara pewnie kocha, jak go ludzie wkurzają, takie ma zboczenie.
Na miejscu boChaterki zastanowiłam się raczej nad minusami braku współpracy.

- A co to za organizacja? – jestem ciekawa gdzie chce mnie zabrać ten wkurzający (przyganiał  kocioł garnkowi) obojnak, który ciągle powtarza „un”.
Obojnak. Myślałby kto, że pofatygował się do niej ślimak bojowy Tsunade.

- Przestępcza, un. 
Werbująca przypadkowych ludzi znalezionych w lesie. Un.

Akatsuki, un. Więcej ci powiem jak pójdziesz z nami. - nagle ten maskmen (...) podniósł się z ziemi i zaczął biec do mnie krzycząc:
- Oneeeeeeeeeeechan!! Chodź z nami do o organizacji!!! Tobi cię kocha!!! 
No bez przesady, Tobi zachowywał się jak średnio rozgarnięty nastolatek, czemu aŁtoreczki uparcie robią z niego przedszkolaka?!

– rzucił mi się na szyje i zaczął tulić. Nazwał mnie siostrą? On zachowuje się całkiem jak dziecko… Ech… Dusze się.
Pamiętacie poprzednią analizę? "Duszę się"/"dusisz mnie" po przytuleniu powinno wejść do opkowego kanonu wraz z porannymi czynnościami i samotną kryształową łzą. 

- Puść ją, un!! – blondyn zerwał ze mnie good boy’a i znów go uderzył. 
Apostrofem między oczy.

Mogłam złapać powietrze.
- Ale Tobi to dobry chłopiec!!! – i to niby organizacja przestępcza…
Trafili do opka i zaraz któryś się w tobie będzie musiał zakochać, daj chłopakom żyć. 

- Zamknij się debilu, un! To idziesz z nami po dobroci czy nie, un?? – a co mi tam szkodzi i tak nie mam co robić.
To sobie poprzymierzaj bluSki z dekolDem, albo coś, a nie męcz akasiów. 

- Dobrze, pójde z wami tranwestyto – lubie go wkurzać. 
Ciekawe, czy jak zobaczysz go w akcji nadal będzie ci to sprawiać taką frajdę. 
I rzeczywiście nawkurzałaś go, że nie wiem, raz go blondyną nazwałaś...

– ale nie rozkazuj mi i nie drzyj na mnie ryja.
- Tobi się cieszy, że Anai sempai idzie z nami!!! – to znają moje imie, ale ortografii już nie nie ma się co dziwić, przecież musieli mnie jakoś znaleźć. Ciekawe co jeszcze o mnie wiedzą.
Ja wiem, że jesteś merysójką. Czuję to po kościach.

- Nie jestem tranwestytą, un! A tak nawiesem to jest Tobi, a ja to Deidara, un.
Bardziej mnie ciekawi ten nawies. Owies transportowany na wieś?

- To już wiem. Wy też wiecie jak ja się nazywam, więc prowadźcie do tej całej organizacji. – swoimi dziwnymi ustami na dłoniach Deidara zaczął coś lepić. Rzucił to na ziemie 
Na ile tych Ziemii? Deidara odkrywa nowe galaktyki. 

i powstał z tego duży ptak, chyba wykonany z gliny.
I to ma niby lecieć?? – zapytałam.
- I to ma być pytajnik? - zapytała Hattress.

- A co boisz się, un? – powiedział to z dobrze wyczuwalną kpiną. 
Oraz subtelną nutką tymianku. 

Wkurzyłam się i walnęłam go tak że poleciał dwadzieścia metrów i przywalił w drzewo.
- Nie boje się!! – krzyknęłam. 
Na widok dojrzałości boChaterki Tobiego dopadł kryzys wieku średniego.

Chłopak podniósł się i zaczął iść w kierunku ptaka i nigdy nie skończył po czym wskoczył na niego.
- Dobrze, dobrze, un. Nie boisz się, un. – po tym jak go walnęłam zaczął być milszy. 
Deidara zna się na małych dzieciach i wie, że atak histerii trzeba po prostu przeczekać. 

Hehe. 
*łypie na dziurę w ścianie z poprzedniej analizy*  Wkrótce.

Wskoczyłam z Tobim na grzbiet ptaka. Gliniany stwór zaczął wzbijać się w powietrze. Zrobił to dość gwałtownie, ale zdołałam zachować równowagę.
- Daleko znajduje się siedziba? – zapytałam.
- Jakieś trzy dni drogi z tąd, un. 
Cthulhu, widzisz, a się nie budzisz!...

Lecąc to dwa, un. – czeka mnie długa i pewnie nudna podróż. 
Podróżowanie z dwoma szajbniętymi przestępcami jest nudne jak flaki z olejem, ja to bym chyba usnęła po pięciu minutach. 

Ciekawe jakie to całe Akatsuki jest, jego członkowie, jak wygląda siedziba. Jestem cholernie ciekawa…
Ja jestem cholernie ciekawa, co by zrobiła boChaterka, gdyby się okazało, że prowadzą ją prosto w zasadzkę. Inteligenci są wśród nas. 
————————————————————————————————————
I oto pierwsza notka. Mam nadzieje, że się podoba. Za błędy z góry przepraszam. 
Nie przepraszaj, tylko obczaj słownik. Względnie te czerwone kreseczki w Wordzie. 

Nie wiem kiedy pojawi się następna, pewnie za jakiś tydzień. =^^=


2. Postój
I tak oto lecieliśmy i lecieliśmy… 
Aż wlecieliśmy w amerykański bombowiec. Koniec.
Warto mieć marzenia...

Oczywiście nie trwało to wiecznie, bo blondi zażyczyła sobie postój, bo ponoć w nocy można łatwo się zgubić. 
Ii tam, w Wiosce Piasku po nocy jakoś latał i się nie gubił. Pewnie miał dość Annai sapiącej mu w kark.

Wylądowaliśmy na polance obok jaskini i zeszliśmy wszyscy z ptaka, który po chwili zniknął. Good boy zaczął biec w kierunku krzaków i krzyczeć:
- Tobi to dobry chłopiec!! 
Ciekawostka: w kanonie Tobi nie mówi tak ani razu. Biały Zetsu raz powiedział o nim, że "to dobry chłopak", a aŁtoreczki podchwyciły.

Musi siusiu!! Zaraz wróci!! 
Niech przy okazji wyrzuci gdzieś te nadprogramowe wykrzykniki. 

– po dwóch minutach był już spowrotem. 
Nie mam pojęcia, co to jest spowrót, więc jak zwykle w takich chwilach zwróciłam się o pomoc do wujka Google.

Tobi ciekawie teraz wygląda.


Szybki jest...
Dwie minuty sikać to jest szybko? Gdzie on lazł?!

- Deigej 
O mój Cthulhu, umrę ze śmiechu! Czaicie? Dei-gej! Bo wygląda jak dziewczyna! 


idź po drewno z Tobim, a ja rozłoże śpiwory. 
Śpiwory tak zakorzeniły się w fanonie, że teraz poważnie się dziwię, kiedy w mandze nadal nikt ich nie używa. 
No bo pomyślcie – ninja powinien cały czas być w pełnej gotowości, a śpiwór to nie jest kocyk, który można z siebie zrzucić jednym ruchem, wygramolenie się z takowego trochę trwa. A teraz wyobraźcie sobie, jak na drużynę shinobi napada inna drużyna shinobi, a oni podskakują jak na wyścigu w workach albo czołgają się niczym wielkie puchowe gąsienice. 
Już wkrótce w nowym odcinku Naruto Shippuden: długo oczekiwana walka!

– maskmen jak burza pobiegł do pobliskiego lasu, a blondyn jak zwykle zaczął lamentować:
Nie, zaczął podejrzewać, że on sobie pójdzie nazbierać chrustu, a dziołcha przez ten czas da w długą.

- Niby dlaczego my mamy iść, un!? – Jak on mnie irytuje o_o.
Wiesz, co mnie irytuje? Ty. 

- A masz coś przeciwko? Boisz się, że połamiesz sobie paznokcie od podnoszenia jakże ciężkich gałązek z ziemi? Hę? – uśmiechnęłam się złowieszczo.
Jaki straszny plan może mieć bohaterka?! Nie wiem, jak wam, mnie ze strachu zęby wystukują Marsyliankę. 

- Dobra pójde!! Ale następnym razem ty będziesz to robić, un!! – łatwo się daje prowokować. Ale ze mnie manipulantka. 
Jakbyś ty była manipulantka, to Deidara by poszedł zbierać gałązki z pieśnią na ustach. Przykro mi, ale jesteś po prostu wredną małpą.

Poszłam do naszego tymczasowego „schronu” 
Czy aŁtoreczki mają konkurs "Postaw cudzysłów w takim miejscu, żeby jak najbardziej zaniepokoić czytelnika"?

i przypomniało mi się, że Deidara nie dał mi ich śpiworów. 
Bo Tobiemu i Deidarze zdarza się czasem pomyśleć i po prostu ich nie mają. 

Ups… Trudno się mówi… 
Ha! Wiedziałam! Chciała ich zaatakować, kiedy będą całkowicie bezbronni!

Wyjęłam zwój i odpieczętowałam z niego mój bagaż i rozłożyłam to co potrzebne, a reszte znowu zapieczętowałam. Ułożyłam się na moim posłanku i po chwili zaczł biec w moim kierunku Tobiasz:
Tobiasz do niej biegł?! Ja bym się trochę zdziwiła...

- Tobi przyniósł gałęzie!!! – położył je na środku jaskini. Deidara szedł tuż za nim i zrobił to samo, a ja je podpaliłam.
- Anai… – powiedział cicho, ale po chwili wydarł się. - GDZIE SĄ NASZE ŚPIWORY!!! MIAŁAŚ SIĘ TYM ZAJĄĆ, UN!!
Tak, tak, teraz dostaniemy pokaz wyższości intelektualnej Annai, a Dei będzie się przed nią płaszczyć. *ziew*
Nadal mam uroczą wizję muczącego Deidary.  Czarna krowa w chmurki bordo...

 - co za wkurzający tranwestyta. 
Przed chwilą tylko wyglądał jak dziewczyna, teraz nagle jest transwestytą. Deidara śpi w różowej koszuli nocnej, czy ki pieron?

OCH!! Przyje*** mu!!
Przyjebie mu, aż zobaczy wszystkie gwiazdy? 

- To twoja wina!! Ty mi ich nie zostawiłeś do rozłożenia!!
-  Mogłaś o nie zapytać zanim poszliśmy, un!!
- Sempai nie złość się na Tobiego… Tobi zapomniał… – o czym on mówi??
Zaniki pamięci krótkotrwałej mogą być powodowane przez urazy głowy. W przypadku ninja to chyba choroba zawodowa. 

- O co ci chodzi matole, un????
Te dwa niepotrzebne pytajniki, Deidara-senpai. Naprawdę brzydko wyglądają. 

- No, bo Deidara sempai mówiłeś mi jak byliśmy w siedzibie, żebym spakował śpiwory i prowiant… – zaczął nerwowo bawić się palcami. Zaciął się biedaczek.
Palcem? A ja myślałam, że papierem jest trudno się zaciąć...

- No i?? – zapytałam niecierpliwie.
- TOBI ZAPOMNIAŁ!!!! Przepraszam sempai!! Tobi to zły chłopiec!!!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wytrzymam!!!!! 
Orgia wykrzykników. To opko powinno mieć rating 18+.

– Dejuśgejuś wybuchnął niczym wulkan. 
Może zjadł coś nieświeżego.

– Z kim ja musze pracować, un!!!!!!!!!!!!!!! 
Raz, dwa... Czternaście wykrzykników. Zakładają drużynę piłkarską, czy co?

Musimy przez ciebie spać na ziemi na dodatek z pustymi żołądkami, un!!!!
Upolujcie sobie jakieś żarło, jesteście ninja czy-
No tak. Opko. Zapomniałam. 

 AAAAAAAAAAA!!!!!! – jak on się drze =_=*. 
Ty, boChaterko, jesteś, prawda, jak lotos na powierzchni jeziora...

Zamachnął się w Tobiego, ale zatrzymałam jego rękę. Nie będzie bić na moich oczach tego bezbronnego cielaczka no nie?
Matko Świnto, ja wiem, że zwerbowanie ciebie o czymś świadczy, ale mimo wszystko – to są poszukiwani międzynarodowi kryminaliści. Wyobraźcie sobie, jak jakaś laska broni jednego bandziora przed drugim – niezbyt mądre, co nie? Nie wiadomo, który by się bardziej wpienił...

- Uspokój się dziewczynko! Mam jedzenie, starczy dla wszystkich, a jedną noc wytrzymacie śpiąc przykryci tylko płaszczami, no nie?
W mandze jakoś nikt nie miał z tym problemu...

- No dobra, un. Ale zapamiętaj sobie tylko jedną, baaardzo ważną rzecz. OK? – kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Myślami byłam jednak daleko stąd. Jestem Mary Sue, po co mam słuchać, co ktoś do mnie mówi?

- NIE JESTEM KOBIETĄ!!!!!!!!!!! – mogłam się tego spodziewać. On jest taki przewidywalny. 
No bez jaj, bez przerwy się z Deidary nabija, a gdy ten protestuje – och och, jakież to przewidywalne. Nienawidzę cię, boChaterko. *  poleruje tasak *

– Daj nam coś do jedzenia, un.
- Poproś. – niech nie myśli, że będzie tak łatwo.
Ja pitolę, Deidara, czemu ty się z nią jeszcze cackasz, spuść małpie łomot raz a porządnie i niech przestanie zgrywać wielką panią! 
No tak, zapomniałam. Blogasek. Nawet największy badass w obecności Mary Sue zamienia się w miękką cipkę. 

- Co? Nie będę cię o nic prosić. – obraził się i poszedł na koniec jaskini i usiadł pod ścianą, 


a ja wyjęłam z mojej torby sześć onigiri, a dwie wręczyłam Tobiemu, po czym uciekł z nimi w krzaki. Chyba nie lubi pokazywać twarzy. Ciekawe dlaczego. Usiadłam obok ogniska i zaczęłam jeść. Nagle usłyszałam coś na podobe burknięcia. 
Może to ten pięciogwiazdkowy pierd, o którym wspominał Deidara.

Spojrzałam na mojego nowego znajomego. Znów ten odgłos. Głupek, jest głodny, ale dla niego hańbą byłoby się do tego przyznać. 
Serio? Tak to się zachowywał dwunastoletni Naruto. Jaka ułomność nie pozwala Deidarze wstać i znaleźć coś do żarcia?!

Wstałam i podeszłam do chłopaka po czym usiadłam obok niego. Wyciągnęłam rękę z onigiri w jego kierunku:
- Masz. Jedz.
Dobra pani, da ciasteczko. 

- Nie jestem głodny, un. – nie oszuka mnie.
Przejrzała go na wylot. Zna każdą tajemnicę. 
I skąd nagle wzięła się ta straszliwa duma Deidary? On był raczej zafiksowany na swojej sztuce, nie sądzę, żeby powiedzenie "proszę" do jednej pyskatej szczeniary było dla niego taką straszną ujmą na honorze. 


- Wiem,że jesteś ośle, więc bierz. – wziął jedzenie, ale nie jadł tylko przyglądał się mu.
Bardzo rozsądnie – Bór raczy wiedzieć, co tam mogło być. 

- Dlaczego to robisz? Przecież mnie nie lubisz, un… – posmutniał.
Aaaargh, już widzę, jak Deidara rozpacza, bo jakaś obca laska go nie lubi!!! Może jeszcze niech nadciągnie burzowa chmurka i leje mu po głowie!

- Nie powiedziałam tego. Lubie cię, fajnie wyglądasz jak się wkurzasz. – uśmiechnęłam się figlarnie i zaśmiałam. Spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem.
Nie dziwię mu się. Też musiałam mieć dość dziwną minę, jak czytałam o tym "figlarnym uśmieszku". 

- Też cię lubie. 
A znacie się ile...? To tak, jakby siedzieć koło kogoś w samolocie, a pod koniec lotu oświadczyć, że się go bardzo lubi. 

Łatwo wyprowadzić mnie z równowagi jak jestem z Tobim. Jutro pokażę ci moją sztuke, un. – zaczął jeść.
- Zauważyłam, że jesteś nerwowy… Co to za sztuka??
Sztuka stawiania jednego pytajnika. Bardzo trudno jest się jej nauczyć, jeśli jest się aŁtoreczką. 

- Wszystko zobaczysz jutro, un. – jaki on tajemniczy ^^. 
Dla mnie tajemnicą jest, skąd w opowiadaniu wzięła się emotikonka. 

Jak skończył jeść wrócił Tobi i wszyscy ułożyliśmy się do snu. Dei i good boy chyba mieli niewygodnie, bo obracali się z boku na bok przykryci tylko płaszczami. 
Bo normalnie sypiali na puchu i atłasach. Lider Akatsuki kochał rozpieszczać swoich podwładnych.

Ciągle myślę o tym co niby mi pokaże blondyn. Nawet jak mi powiedział, że mnie lubi to i tak będę go wyprowadzać z równowagi, jego miny i napady furii są bezcenne. 
A nie pomyślałaś, że jak już mu powiedziałaś, że dokuczasz mu tylko po to, żeby zobaczyć jego minę... to to przestanie robić na nim wrażenie?

Długo jeszcze o wszystkim myślałam, ale w końcu zasnęłam.
Trzeba Maryśce pogratulować – nie zasypia od myślenia, jak to robią niektóre boChaterki. 
————————————————————————————————————
Notka miała być za tydzień, ale chciało mi się pisać ^^ hehe… Nocia chyba nudna, ale mam nadzieje, że ktoś to przynajmniej czyta.
Tak. Ja.
Potwierdzam – nocia nudna.

Pozdrawia zakładająca drużynę wykrzykników Hattress.

niedziela, 31 marca 2013

Spojrzenie, uśmiech, realizm, facewall

Witam wszystkich, którzy trafili na moją zapuszczoną analizatornię!
Wstałam dziś rano i przypomniałam sobie, że mam bloga. I że właściwie szkoda, żeby się marnował. Toteż na rozgrzewkę wzięłam na warsztat opko z ulubionego, acz niestety (a może na szczęście?) fandomu, mianowicie D.Gray-man. O ile znajomość kanonu się przydaje, o tyle najbardziej soczyste kawałki mówią same za siebie.
TFFUr składa się właściwie wyłącznie z dialogów, co wcale nie znaczy, że łatwiej się go przez to czyta. Radzę uzbroić się w cierpliwość.
http://d-gray-man-new-life.blogspot.com/  <-- polecam wyłączyć głośniki tudzież słuchawki, człowiek na wejściu obrywa Numa Numa między uszy.
Analizuje Hattress.

W pierwszej notce autorka wkleja opisy bohaterów z Wikipedii, które wszystkie powycinałam. Jakby się jednak dobrze przyjrzeć, coś tu nie pasuje:

Allen Walker – [opis z Wiki] Trzy lata wcześniej w Hotelu
Hotel pisany wielką literą każe sądzić, iż jest to nazwa własna. Ciekawe, o jaki przybytek chodzi.
poznaję, piękną Agathe tańczącą z innymi tancerkami. Gdy dziewczyna mdleje chłopak pomaga jej, wtedy poznają siebie pierwszy raz.
A potem poznają się drugi raz, i trzeci, i tak w nieskończoność.

Od tamtego czasu nie widzieli siebie przez te 3 lata. Kiedy chłopak chce pojechać ostatnim pociągiem do „ Czarnego Zakonu” spotykają się na stacji gdy dziewczyna pyta się o drogę ludzi na stacji. Od tego momentu podróżują razem na stacji. 


Agathe Mikai – 14-letnia biało włosa dziewczyna o brązowych oczach, Polka.
Polka z francuskim imieniem i japońskim nazwiskiem, tiaa. Chyba że chodzi o taką polkę.


Piękna i tajemnicza,
Bo jakżeby, kurna, inaczej...

samotnie wychowana w Anglii.
Samotnie wychowana przez kogo?

W podobnej sytuacji jak Allen,
Znacie taki test na Mary Sue? W podpunkcie "fan characters" chyba najwięcej punktów można dostać za "Do the adventures of your character mirror or closely resemble the adventures of any of the canon characters? "

lecz podróżowała i zarabiała na siebie sama.
Allen też zarabiał sam, i to nie tylko na siebie, ale głównie na Crossa i jego długi.

Jej Innocence jest w prawej dłoni, pod napływem uczuć ręka zaczyna się świecić i zmienia kolor
Mam fajną wizualizację.


(śmierć- czerń, miłość- róż, wściekłość- czerwień)...
Jak jest martwa, to ręka jest czarna, jak zakochana, różowa, a jak wściekła – czerwona? Przy założeniu, że tego pierwszego raczej nie będziemy oglądać, rzeczywiście, zmienia kolory, że o matko!...  
A w ogóle to Allen ma monopol na czerwoną rękę. Won.

Jej mocą jest uzdrawianie. Jednak jej słabością jest miłość
Mam wrażenie, że to stwierdzenie odnosi się do wszystkich...

gdyż zakochuję się w Allenie gdy miała zaledwie 11 lat,
AŁtorka tak się wczuła, że nie dość, że wkradła się do narracji, to jeszcze jej się czasy pokićkały.

w hotelu gdzie znajdował się Generał Cross, kiedy obserwował ją i inne dziewczęta gdy tańczyły.
Aww, yeah. Już wiemy, jak zarabiała bohaterka. Serio, wolałabym, żeby autorka i to zerżnęła od pani Hoshino...

Kiedy po 3 latach spotykają się na stacji kolejowej, Allen idzie za nią do lasu
Po co?!

i zauważa jej Innocence , kiedy się regeneruję.
AŁtorko, seriously, już wszyscy wiemy, że to ty. Możesz przestać się chować za narracją trzecioosobową.

Od początku historii próbuję ochraniać Allena i przyjaciół, lecz w walce z 3 poziomem ewoluuje i staję się „ Boginią Życia i Śmierci”.
A ja myślałam, że zdupywzięty power-up Lenalee był marysuistyczny...

Jej wrogiem (na początku historii) staję się Lenalee Lee, gdyż chce „odbić” Allena,
Najmniejsze zdziwienie świata.
Kto komu chce odbić tego Allena? Bo jak nie znoszę Leny, tak jest ostatnią postacią, jaką widzę w roli Zuej Barbie. 

jednak gdy usłyszała od podwładnego z Azji, że Allen „nie żyję” załamała się...
AŁtorka już chyba sama nie wie, z kim się utożsamia. 

W smutku zaczęła ufać Leenale, kiedy Allen wraca ocalić Agathe, Lenalee i ona zaprzyjaźniają się.
Allen powstał z martwych specjalnie po to, żeby ratować boChaterkę. Marysueizm tej postaci powoli bije wszystkie rekordy. 

Lenalee Lee – [opis z Wiki] Gdy poznaję Agathe po raz pierwszy czuję do niej niesmak.
Ciekawe, co zrobiła  boChaterka, żeby postać, której jedyną cechą jest to, że jest miła, poczuła do niej niesmak.

Gdy okazuję się, że Allen „ nie żyję” zaczęła pocieszać Agathe lecz, kiedy okazuje się, że chłopak jednak żyję odpuszcza jej i zostają przyjaciółkami.
Odpuszcza jej winy, a jako pokutę zadaje nauczenie się interpunkcji.

Reszcie postaci oszczędzono chyba wątpliwej przyjemności zadawania się z główną bohaterką. Na szczęście dla aŁtorki, bo sprofanowania Kandy bym nie darowała. 

Historia z XIX w.
Autorka mangi miała na tyle taktu, żeby napisać "fikcyjny XIX wiek". 

 „Przypadkowe Przywitanie”
Chcieli dać sobie w twarz, wyszła piątka. 

Anglia

Stacja kolejowa.
Gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie...

Pewnego Sobotniego wieczoru na stacji kolejowej pojawił się 15-letni chłopak o imieniu Allen.
Aportował się. 

Siwo włosy nastolatek z złotym golemem na głowie rozglądał się za kolejnym pociągiem gdzie miał dostać się do „Czarnego Zakonu”.
Ktoś jeszcze wyglądał pociągu – była to gramatyka, która już po dwóch pierwszych zdaniach stwierdziła, że nie ma po co żyć.  I tak nikogo nie obchodzi, równie dobrze może skoczyć pod pociąg.

-        *myśli*
AŁtorka za to chyba nie myślała, jak powinno wyglądać opowiadanie. 

Strasznie dużo ludzi o tej porze, nie mogę się połapać gdzie jest tablica z informacjami.
Hint – to się nazywa "rozkład jazdy".

- po chwili stanął i zaczął się rozglądać.
Rozumiem, że przedtem szukał rozkładu, siedząc i patrząc sobie na buty.

- Psiakrew czy ja tam w ogóle dojadę?
Allen mówi "psiakrew". 
Allen mówi "psiakrew".
Allen mówi "psiakrew", choć nic się nie stało, po prostu zgubił się na dworcu.
*zapala świeczkę na grobie Kanonu*

*spojrzenie* Huh?
*tasak* Haaa!...

Na stacji była także dziewczyna w czarnej sukience.
Podejrzewam, że niejedna. 

-        Przepraszam Pana.- pyta przechodnia.
-        Słucham panienko?
-        Czy wie gdzie znajduję się „Czarny Zakon”?
Nie wiem, psze psorki!
Ktoś tu odkrył klawisz Tab. Szkoda, że nie wie, jak go używać. 
Ponadto opko cierpi na tę samą przypadłość, co te o Akatsuki – nie wiadomo, czy rzekoma organizacja to ludzie, miejsce, budynek, ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.

Niestety, nie słyszałem nawet o takim miejscu.
No właśnie, o takim miejscu to ja też nie słyszałam, a mangę znam na wyrywki.

-        Rozumiem, dziękuję. *myśli* Cholera nikt nie wie gdzie się te miejsce znajduję.*
To jest chyba najdziwniejsze zdanie, jakie czytałam. Nie dość, że "te miejsce", zamiast to, to jeszcze aŁtorka w obliczu mnogości opcji postanowiła utożsamić się z całym Zakonem.

spuszcza głowę* już od tygodnia szukam tego cholernego miejsca i nic! Cholera, cholera, cholera!!!
Jeszcze raz, cholera! Nie krępuj się! Wszystko jest cholerne!

*ściska pięść* 
Czyją?!

Mam ochotę sobie przywalić.
Doskonały pomysł.

*odwraca się* Debil z tego Crossa nawet nie powiedział, w którą stronę mam jechać.
Yyy... Albo narracja szaleje, albo Agathe jest uczennicą Crossa. Serio, parowanie Allena z jego identycznym klonem jest takie kÓl i dżezi?


 *spojrzenie* Huh? Może On wie. *podchodzi* Przepraszam.
Jezus? Na pewno.
Te didaskalia zaczynają mnie denerwować. 

-        Huh? Tak?
Musi być zima, skoro wszyscy tak chuchają. 

-        Czy wiesz gdzie jest, huh?! *spojrzenie- myśli *
Fakt, że za każdym razem trzeba zaznaczać, że bohaterowie właśnie myślą nienajlepiej o nich świadczy...

Moja ręka. Świeci się? Ygh
*wspomnienie*
Co wspomnienie? Przetoczyło się przez tory?

Czy to ten chłopak co mnie uratował 3 lata temu? Podobny jest... Siwe włosy, blizna wzdłuż lewego oka... Hyh?! To On?!
Hyhanie to ani chybi wyższy poziom chuchania. 

-        Em, czy coś się stało?
-        P-Przepraszam! *biegnie*
Trochę za bardzo uproszczone te didaskalia. Bohaterka pobiegła do Allena, na pociąg, gdzie nogi poniosą...?

-        H-Hej zaczekaj! Ych, Uciekła. Przestraszyła się mnie? *myśli* przypomina mi kogoś.
-        *informacja* Pociąg do Londynu odjeżdża za 2 minuty!
*reakcja analizatorki na sposób zapisywania wydarzeń w tym opku*


-        Heh?! Za 2 minuty?! Nie zdążę nawet kupić bilet! Cholera! *biegnie*
Trzeba było dłużej siedzieć i patrzeć sobie na buty. 

Chodź próbował jeszcze zdążyć kupić bilet, pociąg już dawno odjechał.
On pociąg wołał "chodź, chodź!"?

Zdezorientowany Allen nie miał zamiaru czekać i ruszył na piechotę. 
Zamiast, jak każdy człowiek, po prostu zaczekać na następny pociąg.

Szedł przez las gdy usłyszał głośny krzyk. Przypominał głos kobiety.
Ale tylko trochę, bardziej przypominał snopowiązałkę.

Allen pozostawszy walizkę pobiegł w miejsce gdzie dochodził ten odgłos.
Nie mam skojarzeń, nie mam skojarzeń... Jednak mam.

Na miejscu nie wiedział co zrobić, gdyż takiego zjawiska jeszcze nie widział.
Ej, Allen wcale nie był  aż taki niewinny! ;)

Była to kobieta z przedtem, 
Czekała na pociąg do Potem.

lewitowała nad ziemią a wokół niej było jasne światło. Allen gdy chciał pomóc dziewczynie podszedł do niej ale, kiedy się zbliżał było coraz bardziej goręcej.
Jak czytam to opko, to jest mi coraz bardziej słabiej. Najsłabiej. 

Nie wiedząc co zrobić krzyknął do niej.
A ona krzyknęła do niego, i tak sobie stali i krzyczeli...

Ona jednakże była jak „uśpiona”.
Uśpiona w cudzysłowie, znaczy co, narąbana w trzy dupy?

Ale gdy krzyknął ponownie dziewczyna ocknęła się.

-        Ech to ty?! *upada* Ajć! *spojrzenie*
Ja to ciągłe "spojrzenie" wizualizuję sobie tak:  http://www.youtube.com/watch?v=y8Kyi0WNg40


Eee?! Moje ubranie! *wskakuję na drzewo*
AŁtorko, proszę cię, zejdź z drzewa i przestań się wcinać w narrację.


-        Em przepraszam, że Cię wystraszyłem usłyszałem hałas i przyszedłem sprawdzić co się dzieję.
"Dzieję się" brzmi jak naprawdę fajny synonim "żyję". 

-        Nie podchodź. *spojrzenie* Niech to szlag! Świeci się!
-        Eee? *zdezorientowanie*
Tak się dzieje, jak ktoś próbuje przełożyć dubbing w anime na tekst. Te wszystkie "eee" i "yyy" to zwyczajne, polskie "hę?". 

-        Głupia ręka... Przepraszam ale nie mogę zejść.
Ręka jej się zaczepiła o gałąź?
Mam nadzieję, że ona zejdzie jak najszybciej. 
Z tego padołu.

-        Em, dlaczego? Nic Tobie nie zrobię.
Allen specjalnie powiedział "tobie" zamiast "ci", żeby się zrymowało. 

-        Nie, nie. Nie o to chodzi. Moje ubranie spłonęło, *spojrzenie* em prawie że.
I nie przyszło jej do głowy, że skoro jest "em prawie że" goła, to z dołu... widać więcej?

-        Aha rozumiem. *ściąga płaszcz* Może być to? *rzuca*
-        Huh? *łapię* D-Dziękuję em...
Zapytany o "Em", wujek Google służy pomocą: 
Nawóz. Znaczy, te wszystkie emy należy sobie tłumaczyć jako "Oh, shit!"

-        Allen. Allen Walker.
-        Dziękuję... Allen. *zeskakuję*
-        Jestem Agathe. Miło mi poznać. *podaję rękę*
Zaraz, zaraz. To wygląda, jakby rozmawiały ze sobą dwie osobowości Allena,  co by w sumie wiele wyjaśniało :D

-        Mi również. Heh. *uścisk dłoni*
-        Heh. *uśmiech*
-        Huh? *spojrzenie*
Heh. Heh. He he he. * z uśmiechem debila rytmicznie wali głową o ścianę *

-        Hm? Coś nie tak Allen?
-        Przypominasz mi kogoś.
-        Gheh?! J-Ja? Niby kogo takiego?
Bohaterka reaguje jak ktoś, kto ucieka przed policją.

-        Trzy lata temu, w Anglii w jednym z Hoteli byłem z moim mistrzem. Tańczyła tam dziewczyna z tancerkami i była podobna do ciebie.
Dziewczyna z tancerkami? Czyli ona wcale tam nie pracowała, tylko się wryła na scenę!

-        Hę? *myśli- to jednak on*
-        Jednak coś się wydarzyło. Kiedy spojrzała na mnie, jej ręka zaświeciła się. A później zemdlała.
Ta ręka. 

Nikt jej nie chciał pomóc więc zaniosłem ją do szpitala z moim mistrzem.
Nadal mowa o ręce.

Tam się ocknęła.
Bo to tak naprawdę był Rączka z Rodziny Addamsów.

*wspomnienie*
* robi głową dziurę w ścianie *


-        Ghh. Hm? G-Gdzie ja jestem?
-        Całe szczęście. Proszę pani, dziewczyna obudziła się!
-        To dobrze, poczekajcie zawiadomię lekarza.- powiedziała pielęgniarka.
-        Huh? Kim ty jesteś?
-        Allen Walker. Zemdlałaś więc zaniosłem Cię tutaj.
-        All-en... Wal-ker...?
-        Tak.
-        J-Jestem, Agathe. Dziękuję.
-        Drobiazg, heh.
W sumie najbardziej sensowny dialog w opku. Szkoda, że nadal nie wiadomo w zasadzie, kto jest kim...

 *realizm*
Coś, czego bardzo brakuje wszystkim tFFUrczyniom.

-        Heh, że niby ja?! *wielkie oczy*


-        Huh? To ty jesteś tą dziewczyną, którą poznałem 3 lata temu?
-        Kyaaa! *uścisk*
WEABOO ALERT!

 W końcu widzę znajomą twarz!
-        E-Ech. Agathe, dusisz mnie.
Legenda głosi, że kiedyś w opku ktoś NIE powiedział tego po tym, jak został przytulony.

-        Uch, aaa przepraszam! Wybacz mi! Po prostu cieszę się, że widzę, w końcu pierwszy raz znajomą twarz.
-        P-Pierwszy raz?
-        Tak.
-        Ty ciągle byłaś sama?
Patrząc na kanoniczne postaci z D.gray-mana... Nie, przykro mi, boChaterko, nie jesteś niezwykła.

-        Yhy. Odkąd pamiętam miałam wtedy 4 lata. I od tamtej pory byłam samotna.
-        Rozumiem. A dlaczego zostałaś sama?
-        Długa historia...
-        Mam czas.
-        Ych?
-        Opowiedz. Ja także nie miałem łatwego życia. Opowiedz chociaż się poznamy.
-        D-Dobrze. Jak wiesz idę do „Czarnego Zakonu” tylko dlatego, że twój mistrz mi kazał.
Aa, czyli jednak nie jej mistrz. 




*wspomnienie*

-        Agathe, za trzy lata masz iść do tego miejsca *daje kartkę* znajduję się ono koło Anglii.
KWIK! To może być w zasadzie wszędzie: w Szkocji, we Francji, gdzieś na Atlantyku...

Na stacji kolejowej ma się tam pojawić mój uczeń.
KWIK! X2
To nam trochę zacieśnia obszar poszukiwań. Gdzieś koło Anglii, dokąd można dojechać pociągiem. :D

Jeżeli go znajdziesz on Ci powie gdzie jest „Czarny Zakon”.
W mandze jego siedziby są rozrzucone po całym świecie. Powodzenia, boChaterko.

-        „Czarny Zakon”? A co to takiego?
-        Jest organizacją walcząca z Milenijnym Ealrem, który tworzy Akumy i jego klanu Noah (Noego).
Ja chyba czytałam inną mangę, gdzie nie było żadnego Ealra.
 I jego klanu CO?

Gdy tam dojedziesz zostaniesz Egzorcystką.
Tak z marszu? Nie powinien jej ktoś najpierw, bo ja wiem, nauczyć, co właściwie powinna robić?

Dzięki twojemu Innocence będziesz bardzo pomocna zakonowi.
-        Egzorcystką... *myśli- I tak nie mam nic do stracenia.* Dobrze. A co to jest Innocence?
O tym właśnie mówię. Allen miał przynajmniej strzępki wiedzy, które wyciągnął od Crossa przez te parę lat, już nie wspomnę o tym, że wiedział, co zrobić z akumą, gdy pierwszy raz takową zobaczył.

-        Jest to materia, którą masz właśnie w swojej dłoni. Dzięki temu będziesz mogła zabić wszystkie Akumy, które tworzy Milenijny Earl.
Wow, na coś takiego nie porywali się nawet generałowie.

Twoim zadaniem będzie właśnie zaprzestanie tworzenia Akum, przez Milenijnego i jego klanu Noah. Więc jeżeli chcesz aby świat nie był znów zniszczony idź do zakonu i walcz z Milenijnym i jego bandą.
Bandą.
Noah, którzy zachowują się w większości jak ekscentryczni arystokraci. 

-        Huh... Obiecuję, że dojdę do Zakonu i zostanę Egzorcystką!
Mam deja vu. Ale trzeba autorce przyznać – ostrzegała, że historia Agathe będzie zerżnięta od Allena...

*realizm*
Nie, "realizm" to nie jest synonim "rzeczywistości".

-        Rozumiem...
-        Od tamtej pory podróżowałam i zarabiałam więcej aby właśnie się tutaj spotkać z tobą i iść do zakonu aby zbawić wszystkie duszę.
Brzmi jak nawiedzone dziewczę, które chce iść na zakonnicę...

Podjęłam tą  tę! decyzję tylko dlatego, że właśnie przez Akumę moja rodzina została zamordowana. Jedyne co pamiętam po mojej rodzinie to, to zdjęcie w medaliku.
Ty go nie pamiętasz, ty je masz. Chyba że zapominasz o rzeczach, które widziałaś pięć minut temu.

*ściąga medalik* Pamiętam *uśmiech*
* spogląda na dziurę w ścianie* Ech... Nie, chyba jest już dość głęboka.


bawiłam się z moimi siostrami w chowanego. Mama była w domu a tata pracował za domem.

*wspomnienie*

-        Agathe! Licz do 30-tu!
-        Dobrze Beatka! 1, 2, 3, 4...
-        Aaa!!!!! *przeraźliwy krzyk*
-        Kasia! Zostaw ją potworze! *strzały* Aaa!! *upada*
-        Beata! Kasia! *biegnie, spojrzenie* Aaa!!! Siostrzyczki!!!
-        Uciekaj! Agathe uciekaj!! *krzyk*
Panie i panowie, zwycięzcą plebiscytu na najbardziej dramatyczny opis jest...
Zaraz, ona uśmiechała się na wspomnienie tragicznej śmierci całej rodziny?!


-        Mamo, tato!!!
-        Odsuń się.
-        Huh?! Kim jesteś?! *chlip*
* chlip *

-        Egzorcystą, odsuń się bo ta Akuma Cię zabiję jak tą reszte. *biegnie* Spoczywaj w spokoju żałosna duszo. *uderzenie, wybuch*
Nie, autorko, to nie załatwia sprawy. Nadal nie wiemy, co uderzyło, a co wybuchło i gdzie pobiegł pan Egzorcysta.


-        Kyaa! *zasłania oczy-podchodzi* Dlaczego mamusia, tatuś i siostrzyczki umarły?! * płacz *
-        Przykro mi bardzo, niestety nic się nie da już zrobić...*odchodzi*
Pomyślałabym, że tym Egzorcystą był Kanda, ale wtedy był chyba jednak za mały... :D

-        Nie!!!!!!! *płacz*
Chyba wszyscy znają tekst o więcej niż trzech przecinkach i problemach z psychiką...?

*realizm*

-        Najbardziej mnie boli to, że im nie mogłam pomóc. *szloch*
A przed chwilą się uśmiechałaś.

-        Ugh...
Czuję twój ból, Allen. Trzymaj się, przebrniemy przez to razem.

-        Nic, nic nie mogłam zrobić. Ale *chlip* obiecuję, że powstrzymam to. Powstrzymam całą tą wojnę.
Nie martw się, jestem Mary Sue. Powstrzymam całą wojnę jednym tupnięciem zgrabnej nóżki.

-        Agathe. Nie martw się. Jak dojdziemy do Zakonu wszystko się ułoży.
W porównaniu z karkołomnym szukaniem "miejsca koło Anglii,  gdzie jeżdżą pociągi" wojna z potworami to mały pikuś!

-        Wiem dziękuję, że mi pomagasz. *spojrzenie*
W tym tempie przed końcem analizy skończą mi się filmiki o zwierzątkach robiących głupie miny. 

-        Nie ma sprawy. Odpocznij ja się rozejrzę.
-        Dobrze.

Oczywiście Agathe nie wytrzymała i zasnęła oparta o drzewo. Allen nie mając wyjścia musiał zostać w lesie z Agathe.
Bo co by się stało, jakby ją obudził, no co...

Gdy już prawie był świt Allen obudził się i zaczął robić pompki.
I tak nie było nic innego do roboty.


-        493... 494... 495... 496...497...498...499... I 500.
Jak to w blogaskach bywa, Allen został zapgrejdowany. W mandze robił trzysta. :P

-        Um, niech ktoś wyłączy ten budzik... *mruczy przez sen*
-        501...502... Uch? O Agathe już wstałaś?
-        Ghuh? *trze oczy* Jak widać tak. Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?
-        Próbowałem.
Czuję, że nadciąga Element Komiczny. Gdzie moja maska przeciwgazowa?!


*Godzina wcześniej*

-        Agathe? Wstawaj trzeba iść.
-        Jeszcze 5 minut szefie...
-        Agathe, wstawaj.
-        Daj spać! *uderzenie przez sen*
-        Auu! Moja twarz. Tsc, silna jest.
Już? Już przeszedł? Można zdjąć maski?

*Teraz*

-        Przepraszam nie chciałam Cię uderzyć. Wybacz!
-        Nic się nie stało. *uśmiech-wstaje*
Próbuję rozgryźć te pauzy, które czasem pojawiają się między didaskaliami. Wstał i ułożył się w kształt uśmiechu? 

-        No dobra, *wstaję- rozciąga się* trzeba ruszać. Mam pieniądze więc będziemy mogli jechać pociągiem a nie iść.
A nie taki był początkowy plan...? 

-        Dobrze, ach właśnie.
-        Hę? Co jest?
-        Znalazłem twoją torbę z rzeczami jak się rozglądałem. *bierze- podchodzi*
O, ten rebus łatwo rozszyfrować. Wziął i podszedł, po prostu. :D

-        Dz-Dziękuję Allen-kun. *bierze*
Korzystając z chwilowej nieobecności AŁtorki, do narracji ukradkiem wśliznęła się Hinata  z sąsiedniego fandomu.


-        Może lepiej się najpierw przebierz a potem chodźmy na pociąg.
-        Dobra ale nie podglądaj bo znowu Ci przywalę.
A już liczyłam, że boChaterka nie będzie z tych chamskich...

-        Ok, ok.


5 minut później

-        Już.
-        Huh? *spojrzenie* Eee, Agathe nie będzie Ci za zimno?
Warto tutaj zajrzeć na bloga – aŁtorka do notek wstawia obrazki. 
Co wcale nie przeszkodziło mi w wizualizacji. MSPANC

-        Nie, dla mnie jest gorąco.
-        No dobra to chodź.

Stacja Kolejowa, godzina 7:48.

-        Poczekaj tutaj zaraz wrócę.
-        Czekaj Agathe.
-        Huh?
-        Będziemy musieli jeszcze do jednego miasta pojechać.
-        Nie ma sprawy ale gdzie?
-        Będzie po drodze do Londynu.
Czyli to tajemnicze miejsce, do którego oni zmierzają, to Londyn. Szkoda, że nie jest koło Anglii, tylko tak jakby... bezpośrednio w niej? 

-        Ech... Niech Ci będzie.

10 minut później
Po wszystkich "uśmiechach" i "realizmach" takie przeskoki w narracji już chyba nigdy nie zrobią na mnie wrażenia...


*informacja* Pociąg do Londynu wyrusza za 5 minut!
-        Tym razem zdarzyliśmy,
Się? Ałtorka jest mistrzynią niezamierzonych świetnych synonimów: najpierw "dziać się", teraz "zdarzyć się" jako eufemizm na "urodzić się". XD

przed 10-tą będziemy na miejscu. *siada*
Gdzie, kuźwa, na podłodze tak, jak stał?

-        Racja *siada* Agathe, skąd tyle wiesz o zakonie?
-        Twój mistrz mi powiedział.
-        Ghh *krzywe spojrzenie, myśli- kobieciarz jednak zostanie kobieciarzem*
-        Coś się tak zdziwił? Nie jestem słodką dziewczynką.
Czyżby... Pierwsza w historii opek do D.Gray-mana merysójka, która zaliczyła Crossa?! 

A, że wtedy się do mnie przystawiał to mu to powiedziałam żeby się uspokoił.
Czyli jednak nie. Szkoda, byłoby choć trochę oryginalnie...

-        E-Ech?
-        No co? Coś nie tak powiedziałam?
-        *myśli- nie o to pytałem* Nie nic takiego.
Allen już się cieszył na szczegółową relację, a tu dupa.

-        O zakonie właśnie od niego wiem. Tobie nie mówił?
-        *Myśli- nawet mi nie powiedział dlaczego mam taką rękę, a jej wszystko wyśpiewał* Tak, ale teraz się dowiedziałem od Ciebie.
WTF. Znowu okazuje się, że czytałam innego D.Gray-mana. Allen W PIERWSZYM ROZDZIALE walczy z akumą, mało tego - tłumaczy na policji, o co cho, więc raczej wiedział, co jest nie tak z jego ręką.

*Informacja* Pociąg do Londynu wyrusza!
- Dzięki, nie zauważyliśmy! - odkrzyknęli pasażerowie. 

-        No w końcu jedziemy, już się nie mogę doczekać, kiedy będę w „Czarnym Zakonie”.
To jest nazwa własna, czemu ciągle jest w cudzysłowie? 
Może oni jadą do jakiegoś innego Czarnego Zakonu?! 

-        Ja także mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów tam.
Mistrz Yoda składnię taką pochwala.

-        Na pewno będą.
-        Gheh? Skąd to niby wiesz?
-        Tsc, przeczucie.
Nie żebyśmy jechali na wojnę, czy coś...

-        A-Aha...

Koniec
Pierwszego rozdziału. To bolało. Nie liczcie na dalsze części analizy.

Ze stacji kolejowej koło Anglii pozdrawia Hattress.