niedziela, 31 marca 2013

Spojrzenie, uśmiech, realizm, facewall

Witam wszystkich, którzy trafili na moją zapuszczoną analizatornię!
Wstałam dziś rano i przypomniałam sobie, że mam bloga. I że właściwie szkoda, żeby się marnował. Toteż na rozgrzewkę wzięłam na warsztat opko z ulubionego, acz niestety (a może na szczęście?) fandomu, mianowicie D.Gray-man. O ile znajomość kanonu się przydaje, o tyle najbardziej soczyste kawałki mówią same za siebie.
TFFUr składa się właściwie wyłącznie z dialogów, co wcale nie znaczy, że łatwiej się go przez to czyta. Radzę uzbroić się w cierpliwość.
http://d-gray-man-new-life.blogspot.com/  <-- polecam wyłączyć głośniki tudzież słuchawki, człowiek na wejściu obrywa Numa Numa między uszy.
Analizuje Hattress.

W pierwszej notce autorka wkleja opisy bohaterów z Wikipedii, które wszystkie powycinałam. Jakby się jednak dobrze przyjrzeć, coś tu nie pasuje:

Allen Walker – [opis z Wiki] Trzy lata wcześniej w Hotelu
Hotel pisany wielką literą każe sądzić, iż jest to nazwa własna. Ciekawe, o jaki przybytek chodzi.
poznaję, piękną Agathe tańczącą z innymi tancerkami. Gdy dziewczyna mdleje chłopak pomaga jej, wtedy poznają siebie pierwszy raz.
A potem poznają się drugi raz, i trzeci, i tak w nieskończoność.

Od tamtego czasu nie widzieli siebie przez te 3 lata. Kiedy chłopak chce pojechać ostatnim pociągiem do „ Czarnego Zakonu” spotykają się na stacji gdy dziewczyna pyta się o drogę ludzi na stacji. Od tego momentu podróżują razem na stacji. 


Agathe Mikai – 14-letnia biało włosa dziewczyna o brązowych oczach, Polka.
Polka z francuskim imieniem i japońskim nazwiskiem, tiaa. Chyba że chodzi o taką polkę.


Piękna i tajemnicza,
Bo jakżeby, kurna, inaczej...

samotnie wychowana w Anglii.
Samotnie wychowana przez kogo?

W podobnej sytuacji jak Allen,
Znacie taki test na Mary Sue? W podpunkcie "fan characters" chyba najwięcej punktów można dostać za "Do the adventures of your character mirror or closely resemble the adventures of any of the canon characters? "

lecz podróżowała i zarabiała na siebie sama.
Allen też zarabiał sam, i to nie tylko na siebie, ale głównie na Crossa i jego długi.

Jej Innocence jest w prawej dłoni, pod napływem uczuć ręka zaczyna się świecić i zmienia kolor
Mam fajną wizualizację.


(śmierć- czerń, miłość- róż, wściekłość- czerwień)...
Jak jest martwa, to ręka jest czarna, jak zakochana, różowa, a jak wściekła – czerwona? Przy założeniu, że tego pierwszego raczej nie będziemy oglądać, rzeczywiście, zmienia kolory, że o matko!...  
A w ogóle to Allen ma monopol na czerwoną rękę. Won.

Jej mocą jest uzdrawianie. Jednak jej słabością jest miłość
Mam wrażenie, że to stwierdzenie odnosi się do wszystkich...

gdyż zakochuję się w Allenie gdy miała zaledwie 11 lat,
AŁtorka tak się wczuła, że nie dość, że wkradła się do narracji, to jeszcze jej się czasy pokićkały.

w hotelu gdzie znajdował się Generał Cross, kiedy obserwował ją i inne dziewczęta gdy tańczyły.
Aww, yeah. Już wiemy, jak zarabiała bohaterka. Serio, wolałabym, żeby autorka i to zerżnęła od pani Hoshino...

Kiedy po 3 latach spotykają się na stacji kolejowej, Allen idzie za nią do lasu
Po co?!

i zauważa jej Innocence , kiedy się regeneruję.
AŁtorko, seriously, już wszyscy wiemy, że to ty. Możesz przestać się chować za narracją trzecioosobową.

Od początku historii próbuję ochraniać Allena i przyjaciół, lecz w walce z 3 poziomem ewoluuje i staję się „ Boginią Życia i Śmierci”.
A ja myślałam, że zdupywzięty power-up Lenalee był marysuistyczny...

Jej wrogiem (na początku historii) staję się Lenalee Lee, gdyż chce „odbić” Allena,
Najmniejsze zdziwienie świata.
Kto komu chce odbić tego Allena? Bo jak nie znoszę Leny, tak jest ostatnią postacią, jaką widzę w roli Zuej Barbie. 

jednak gdy usłyszała od podwładnego z Azji, że Allen „nie żyję” załamała się...
AŁtorka już chyba sama nie wie, z kim się utożsamia. 

W smutku zaczęła ufać Leenale, kiedy Allen wraca ocalić Agathe, Lenalee i ona zaprzyjaźniają się.
Allen powstał z martwych specjalnie po to, żeby ratować boChaterkę. Marysueizm tej postaci powoli bije wszystkie rekordy. 

Lenalee Lee – [opis z Wiki] Gdy poznaję Agathe po raz pierwszy czuję do niej niesmak.
Ciekawe, co zrobiła  boChaterka, żeby postać, której jedyną cechą jest to, że jest miła, poczuła do niej niesmak.

Gdy okazuję się, że Allen „ nie żyję” zaczęła pocieszać Agathe lecz, kiedy okazuje się, że chłopak jednak żyję odpuszcza jej i zostają przyjaciółkami.
Odpuszcza jej winy, a jako pokutę zadaje nauczenie się interpunkcji.

Reszcie postaci oszczędzono chyba wątpliwej przyjemności zadawania się z główną bohaterką. Na szczęście dla aŁtorki, bo sprofanowania Kandy bym nie darowała. 

Historia z XIX w.
Autorka mangi miała na tyle taktu, żeby napisać "fikcyjny XIX wiek". 

 „Przypadkowe Przywitanie”
Chcieli dać sobie w twarz, wyszła piątka. 

Anglia

Stacja kolejowa.
Gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie...

Pewnego Sobotniego wieczoru na stacji kolejowej pojawił się 15-letni chłopak o imieniu Allen.
Aportował się. 

Siwo włosy nastolatek z złotym golemem na głowie rozglądał się za kolejnym pociągiem gdzie miał dostać się do „Czarnego Zakonu”.
Ktoś jeszcze wyglądał pociągu – była to gramatyka, która już po dwóch pierwszych zdaniach stwierdziła, że nie ma po co żyć.  I tak nikogo nie obchodzi, równie dobrze może skoczyć pod pociąg.

-        *myśli*
AŁtorka za to chyba nie myślała, jak powinno wyglądać opowiadanie. 

Strasznie dużo ludzi o tej porze, nie mogę się połapać gdzie jest tablica z informacjami.
Hint – to się nazywa "rozkład jazdy".

- po chwili stanął i zaczął się rozglądać.
Rozumiem, że przedtem szukał rozkładu, siedząc i patrząc sobie na buty.

- Psiakrew czy ja tam w ogóle dojadę?
Allen mówi "psiakrew". 
Allen mówi "psiakrew".
Allen mówi "psiakrew", choć nic się nie stało, po prostu zgubił się na dworcu.
*zapala świeczkę na grobie Kanonu*

*spojrzenie* Huh?
*tasak* Haaa!...

Na stacji była także dziewczyna w czarnej sukience.
Podejrzewam, że niejedna. 

-        Przepraszam Pana.- pyta przechodnia.
-        Słucham panienko?
-        Czy wie gdzie znajduję się „Czarny Zakon”?
Nie wiem, psze psorki!
Ktoś tu odkrył klawisz Tab. Szkoda, że nie wie, jak go używać. 
Ponadto opko cierpi na tę samą przypadłość, co te o Akatsuki – nie wiadomo, czy rzekoma organizacja to ludzie, miejsce, budynek, ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.

Niestety, nie słyszałem nawet o takim miejscu.
No właśnie, o takim miejscu to ja też nie słyszałam, a mangę znam na wyrywki.

-        Rozumiem, dziękuję. *myśli* Cholera nikt nie wie gdzie się te miejsce znajduję.*
To jest chyba najdziwniejsze zdanie, jakie czytałam. Nie dość, że "te miejsce", zamiast to, to jeszcze aŁtorka w obliczu mnogości opcji postanowiła utożsamić się z całym Zakonem.

spuszcza głowę* już od tygodnia szukam tego cholernego miejsca i nic! Cholera, cholera, cholera!!!
Jeszcze raz, cholera! Nie krępuj się! Wszystko jest cholerne!

*ściska pięść* 
Czyją?!

Mam ochotę sobie przywalić.
Doskonały pomysł.

*odwraca się* Debil z tego Crossa nawet nie powiedział, w którą stronę mam jechać.
Yyy... Albo narracja szaleje, albo Agathe jest uczennicą Crossa. Serio, parowanie Allena z jego identycznym klonem jest takie kÓl i dżezi?


 *spojrzenie* Huh? Może On wie. *podchodzi* Przepraszam.
Jezus? Na pewno.
Te didaskalia zaczynają mnie denerwować. 

-        Huh? Tak?
Musi być zima, skoro wszyscy tak chuchają. 

-        Czy wiesz gdzie jest, huh?! *spojrzenie- myśli *
Fakt, że za każdym razem trzeba zaznaczać, że bohaterowie właśnie myślą nienajlepiej o nich świadczy...

Moja ręka. Świeci się? Ygh
*wspomnienie*
Co wspomnienie? Przetoczyło się przez tory?

Czy to ten chłopak co mnie uratował 3 lata temu? Podobny jest... Siwe włosy, blizna wzdłuż lewego oka... Hyh?! To On?!
Hyhanie to ani chybi wyższy poziom chuchania. 

-        Em, czy coś się stało?
-        P-Przepraszam! *biegnie*
Trochę za bardzo uproszczone te didaskalia. Bohaterka pobiegła do Allena, na pociąg, gdzie nogi poniosą...?

-        H-Hej zaczekaj! Ych, Uciekła. Przestraszyła się mnie? *myśli* przypomina mi kogoś.
-        *informacja* Pociąg do Londynu odjeżdża za 2 minuty!
*reakcja analizatorki na sposób zapisywania wydarzeń w tym opku*


-        Heh?! Za 2 minuty?! Nie zdążę nawet kupić bilet! Cholera! *biegnie*
Trzeba było dłużej siedzieć i patrzeć sobie na buty. 

Chodź próbował jeszcze zdążyć kupić bilet, pociąg już dawno odjechał.
On pociąg wołał "chodź, chodź!"?

Zdezorientowany Allen nie miał zamiaru czekać i ruszył na piechotę. 
Zamiast, jak każdy człowiek, po prostu zaczekać na następny pociąg.

Szedł przez las gdy usłyszał głośny krzyk. Przypominał głos kobiety.
Ale tylko trochę, bardziej przypominał snopowiązałkę.

Allen pozostawszy walizkę pobiegł w miejsce gdzie dochodził ten odgłos.
Nie mam skojarzeń, nie mam skojarzeń... Jednak mam.

Na miejscu nie wiedział co zrobić, gdyż takiego zjawiska jeszcze nie widział.
Ej, Allen wcale nie był  aż taki niewinny! ;)

Była to kobieta z przedtem, 
Czekała na pociąg do Potem.

lewitowała nad ziemią a wokół niej było jasne światło. Allen gdy chciał pomóc dziewczynie podszedł do niej ale, kiedy się zbliżał było coraz bardziej goręcej.
Jak czytam to opko, to jest mi coraz bardziej słabiej. Najsłabiej. 

Nie wiedząc co zrobić krzyknął do niej.
A ona krzyknęła do niego, i tak sobie stali i krzyczeli...

Ona jednakże była jak „uśpiona”.
Uśpiona w cudzysłowie, znaczy co, narąbana w trzy dupy?

Ale gdy krzyknął ponownie dziewczyna ocknęła się.

-        Ech to ty?! *upada* Ajć! *spojrzenie*
Ja to ciągłe "spojrzenie" wizualizuję sobie tak:  http://www.youtube.com/watch?v=y8Kyi0WNg40


Eee?! Moje ubranie! *wskakuję na drzewo*
AŁtorko, proszę cię, zejdź z drzewa i przestań się wcinać w narrację.


-        Em przepraszam, że Cię wystraszyłem usłyszałem hałas i przyszedłem sprawdzić co się dzieję.
"Dzieję się" brzmi jak naprawdę fajny synonim "żyję". 

-        Nie podchodź. *spojrzenie* Niech to szlag! Świeci się!
-        Eee? *zdezorientowanie*
Tak się dzieje, jak ktoś próbuje przełożyć dubbing w anime na tekst. Te wszystkie "eee" i "yyy" to zwyczajne, polskie "hę?". 

-        Głupia ręka... Przepraszam ale nie mogę zejść.
Ręka jej się zaczepiła o gałąź?
Mam nadzieję, że ona zejdzie jak najszybciej. 
Z tego padołu.

-        Em, dlaczego? Nic Tobie nie zrobię.
Allen specjalnie powiedział "tobie" zamiast "ci", żeby się zrymowało. 

-        Nie, nie. Nie o to chodzi. Moje ubranie spłonęło, *spojrzenie* em prawie że.
I nie przyszło jej do głowy, że skoro jest "em prawie że" goła, to z dołu... widać więcej?

-        Aha rozumiem. *ściąga płaszcz* Może być to? *rzuca*
-        Huh? *łapię* D-Dziękuję em...
Zapytany o "Em", wujek Google służy pomocą: 
Nawóz. Znaczy, te wszystkie emy należy sobie tłumaczyć jako "Oh, shit!"

-        Allen. Allen Walker.
-        Dziękuję... Allen. *zeskakuję*
-        Jestem Agathe. Miło mi poznać. *podaję rękę*
Zaraz, zaraz. To wygląda, jakby rozmawiały ze sobą dwie osobowości Allena,  co by w sumie wiele wyjaśniało :D

-        Mi również. Heh. *uścisk dłoni*
-        Heh. *uśmiech*
-        Huh? *spojrzenie*
Heh. Heh. He he he. * z uśmiechem debila rytmicznie wali głową o ścianę *

-        Hm? Coś nie tak Allen?
-        Przypominasz mi kogoś.
-        Gheh?! J-Ja? Niby kogo takiego?
Bohaterka reaguje jak ktoś, kto ucieka przed policją.

-        Trzy lata temu, w Anglii w jednym z Hoteli byłem z moim mistrzem. Tańczyła tam dziewczyna z tancerkami i była podobna do ciebie.
Dziewczyna z tancerkami? Czyli ona wcale tam nie pracowała, tylko się wryła na scenę!

-        Hę? *myśli- to jednak on*
-        Jednak coś się wydarzyło. Kiedy spojrzała na mnie, jej ręka zaświeciła się. A później zemdlała.
Ta ręka. 

Nikt jej nie chciał pomóc więc zaniosłem ją do szpitala z moim mistrzem.
Nadal mowa o ręce.

Tam się ocknęła.
Bo to tak naprawdę był Rączka z Rodziny Addamsów.

*wspomnienie*
* robi głową dziurę w ścianie *


-        Ghh. Hm? G-Gdzie ja jestem?
-        Całe szczęście. Proszę pani, dziewczyna obudziła się!
-        To dobrze, poczekajcie zawiadomię lekarza.- powiedziała pielęgniarka.
-        Huh? Kim ty jesteś?
-        Allen Walker. Zemdlałaś więc zaniosłem Cię tutaj.
-        All-en... Wal-ker...?
-        Tak.
-        J-Jestem, Agathe. Dziękuję.
-        Drobiazg, heh.
W sumie najbardziej sensowny dialog w opku. Szkoda, że nadal nie wiadomo w zasadzie, kto jest kim...

 *realizm*
Coś, czego bardzo brakuje wszystkim tFFUrczyniom.

-        Heh, że niby ja?! *wielkie oczy*


-        Huh? To ty jesteś tą dziewczyną, którą poznałem 3 lata temu?
-        Kyaaa! *uścisk*
WEABOO ALERT!

 W końcu widzę znajomą twarz!
-        E-Ech. Agathe, dusisz mnie.
Legenda głosi, że kiedyś w opku ktoś NIE powiedział tego po tym, jak został przytulony.

-        Uch, aaa przepraszam! Wybacz mi! Po prostu cieszę się, że widzę, w końcu pierwszy raz znajomą twarz.
-        P-Pierwszy raz?
-        Tak.
-        Ty ciągle byłaś sama?
Patrząc na kanoniczne postaci z D.gray-mana... Nie, przykro mi, boChaterko, nie jesteś niezwykła.

-        Yhy. Odkąd pamiętam miałam wtedy 4 lata. I od tamtej pory byłam samotna.
-        Rozumiem. A dlaczego zostałaś sama?
-        Długa historia...
-        Mam czas.
-        Ych?
-        Opowiedz. Ja także nie miałem łatwego życia. Opowiedz chociaż się poznamy.
-        D-Dobrze. Jak wiesz idę do „Czarnego Zakonu” tylko dlatego, że twój mistrz mi kazał.
Aa, czyli jednak nie jej mistrz. 




*wspomnienie*

-        Agathe, za trzy lata masz iść do tego miejsca *daje kartkę* znajduję się ono koło Anglii.
KWIK! To może być w zasadzie wszędzie: w Szkocji, we Francji, gdzieś na Atlantyku...

Na stacji kolejowej ma się tam pojawić mój uczeń.
KWIK! X2
To nam trochę zacieśnia obszar poszukiwań. Gdzieś koło Anglii, dokąd można dojechać pociągiem. :D

Jeżeli go znajdziesz on Ci powie gdzie jest „Czarny Zakon”.
W mandze jego siedziby są rozrzucone po całym świecie. Powodzenia, boChaterko.

-        „Czarny Zakon”? A co to takiego?
-        Jest organizacją walcząca z Milenijnym Ealrem, który tworzy Akumy i jego klanu Noah (Noego).
Ja chyba czytałam inną mangę, gdzie nie było żadnego Ealra.
 I jego klanu CO?

Gdy tam dojedziesz zostaniesz Egzorcystką.
Tak z marszu? Nie powinien jej ktoś najpierw, bo ja wiem, nauczyć, co właściwie powinna robić?

Dzięki twojemu Innocence będziesz bardzo pomocna zakonowi.
-        Egzorcystką... *myśli- I tak nie mam nic do stracenia.* Dobrze. A co to jest Innocence?
O tym właśnie mówię. Allen miał przynajmniej strzępki wiedzy, które wyciągnął od Crossa przez te parę lat, już nie wspomnę o tym, że wiedział, co zrobić z akumą, gdy pierwszy raz takową zobaczył.

-        Jest to materia, którą masz właśnie w swojej dłoni. Dzięki temu będziesz mogła zabić wszystkie Akumy, które tworzy Milenijny Earl.
Wow, na coś takiego nie porywali się nawet generałowie.

Twoim zadaniem będzie właśnie zaprzestanie tworzenia Akum, przez Milenijnego i jego klanu Noah. Więc jeżeli chcesz aby świat nie był znów zniszczony idź do zakonu i walcz z Milenijnym i jego bandą.
Bandą.
Noah, którzy zachowują się w większości jak ekscentryczni arystokraci. 

-        Huh... Obiecuję, że dojdę do Zakonu i zostanę Egzorcystką!
Mam deja vu. Ale trzeba autorce przyznać – ostrzegała, że historia Agathe będzie zerżnięta od Allena...

*realizm*
Nie, "realizm" to nie jest synonim "rzeczywistości".

-        Rozumiem...
-        Od tamtej pory podróżowałam i zarabiałam więcej aby właśnie się tutaj spotkać z tobą i iść do zakonu aby zbawić wszystkie duszę.
Brzmi jak nawiedzone dziewczę, które chce iść na zakonnicę...

Podjęłam tą  tę! decyzję tylko dlatego, że właśnie przez Akumę moja rodzina została zamordowana. Jedyne co pamiętam po mojej rodzinie to, to zdjęcie w medaliku.
Ty go nie pamiętasz, ty je masz. Chyba że zapominasz o rzeczach, które widziałaś pięć minut temu.

*ściąga medalik* Pamiętam *uśmiech*
* spogląda na dziurę w ścianie* Ech... Nie, chyba jest już dość głęboka.


bawiłam się z moimi siostrami w chowanego. Mama była w domu a tata pracował za domem.

*wspomnienie*

-        Agathe! Licz do 30-tu!
-        Dobrze Beatka! 1, 2, 3, 4...
-        Aaa!!!!! *przeraźliwy krzyk*
-        Kasia! Zostaw ją potworze! *strzały* Aaa!! *upada*
-        Beata! Kasia! *biegnie, spojrzenie* Aaa!!! Siostrzyczki!!!
-        Uciekaj! Agathe uciekaj!! *krzyk*
Panie i panowie, zwycięzcą plebiscytu na najbardziej dramatyczny opis jest...
Zaraz, ona uśmiechała się na wspomnienie tragicznej śmierci całej rodziny?!


-        Mamo, tato!!!
-        Odsuń się.
-        Huh?! Kim jesteś?! *chlip*
* chlip *

-        Egzorcystą, odsuń się bo ta Akuma Cię zabiję jak tą reszte. *biegnie* Spoczywaj w spokoju żałosna duszo. *uderzenie, wybuch*
Nie, autorko, to nie załatwia sprawy. Nadal nie wiemy, co uderzyło, a co wybuchło i gdzie pobiegł pan Egzorcysta.


-        Kyaa! *zasłania oczy-podchodzi* Dlaczego mamusia, tatuś i siostrzyczki umarły?! * płacz *
-        Przykro mi bardzo, niestety nic się nie da już zrobić...*odchodzi*
Pomyślałabym, że tym Egzorcystą był Kanda, ale wtedy był chyba jednak za mały... :D

-        Nie!!!!!!! *płacz*
Chyba wszyscy znają tekst o więcej niż trzech przecinkach i problemach z psychiką...?

*realizm*

-        Najbardziej mnie boli to, że im nie mogłam pomóc. *szloch*
A przed chwilą się uśmiechałaś.

-        Ugh...
Czuję twój ból, Allen. Trzymaj się, przebrniemy przez to razem.

-        Nic, nic nie mogłam zrobić. Ale *chlip* obiecuję, że powstrzymam to. Powstrzymam całą tą wojnę.
Nie martw się, jestem Mary Sue. Powstrzymam całą wojnę jednym tupnięciem zgrabnej nóżki.

-        Agathe. Nie martw się. Jak dojdziemy do Zakonu wszystko się ułoży.
W porównaniu z karkołomnym szukaniem "miejsca koło Anglii,  gdzie jeżdżą pociągi" wojna z potworami to mały pikuś!

-        Wiem dziękuję, że mi pomagasz. *spojrzenie*
W tym tempie przed końcem analizy skończą mi się filmiki o zwierzątkach robiących głupie miny. 

-        Nie ma sprawy. Odpocznij ja się rozejrzę.
-        Dobrze.

Oczywiście Agathe nie wytrzymała i zasnęła oparta o drzewo. Allen nie mając wyjścia musiał zostać w lesie z Agathe.
Bo co by się stało, jakby ją obudził, no co...

Gdy już prawie był świt Allen obudził się i zaczął robić pompki.
I tak nie było nic innego do roboty.


-        493... 494... 495... 496...497...498...499... I 500.
Jak to w blogaskach bywa, Allen został zapgrejdowany. W mandze robił trzysta. :P

-        Um, niech ktoś wyłączy ten budzik... *mruczy przez sen*
-        501...502... Uch? O Agathe już wstałaś?
-        Ghuh? *trze oczy* Jak widać tak. Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?
-        Próbowałem.
Czuję, że nadciąga Element Komiczny. Gdzie moja maska przeciwgazowa?!


*Godzina wcześniej*

-        Agathe? Wstawaj trzeba iść.
-        Jeszcze 5 minut szefie...
-        Agathe, wstawaj.
-        Daj spać! *uderzenie przez sen*
-        Auu! Moja twarz. Tsc, silna jest.
Już? Już przeszedł? Można zdjąć maski?

*Teraz*

-        Przepraszam nie chciałam Cię uderzyć. Wybacz!
-        Nic się nie stało. *uśmiech-wstaje*
Próbuję rozgryźć te pauzy, które czasem pojawiają się między didaskaliami. Wstał i ułożył się w kształt uśmiechu? 

-        No dobra, *wstaję- rozciąga się* trzeba ruszać. Mam pieniądze więc będziemy mogli jechać pociągiem a nie iść.
A nie taki był początkowy plan...? 

-        Dobrze, ach właśnie.
-        Hę? Co jest?
-        Znalazłem twoją torbę z rzeczami jak się rozglądałem. *bierze- podchodzi*
O, ten rebus łatwo rozszyfrować. Wziął i podszedł, po prostu. :D

-        Dz-Dziękuję Allen-kun. *bierze*
Korzystając z chwilowej nieobecności AŁtorki, do narracji ukradkiem wśliznęła się Hinata  z sąsiedniego fandomu.


-        Może lepiej się najpierw przebierz a potem chodźmy na pociąg.
-        Dobra ale nie podglądaj bo znowu Ci przywalę.
A już liczyłam, że boChaterka nie będzie z tych chamskich...

-        Ok, ok.


5 minut później

-        Już.
-        Huh? *spojrzenie* Eee, Agathe nie będzie Ci za zimno?
Warto tutaj zajrzeć na bloga – aŁtorka do notek wstawia obrazki. 
Co wcale nie przeszkodziło mi w wizualizacji. MSPANC

-        Nie, dla mnie jest gorąco.
-        No dobra to chodź.

Stacja Kolejowa, godzina 7:48.

-        Poczekaj tutaj zaraz wrócę.
-        Czekaj Agathe.
-        Huh?
-        Będziemy musieli jeszcze do jednego miasta pojechać.
-        Nie ma sprawy ale gdzie?
-        Będzie po drodze do Londynu.
Czyli to tajemnicze miejsce, do którego oni zmierzają, to Londyn. Szkoda, że nie jest koło Anglii, tylko tak jakby... bezpośrednio w niej? 

-        Ech... Niech Ci będzie.

10 minut później
Po wszystkich "uśmiechach" i "realizmach" takie przeskoki w narracji już chyba nigdy nie zrobią na mnie wrażenia...


*informacja* Pociąg do Londynu wyrusza za 5 minut!
-        Tym razem zdarzyliśmy,
Się? Ałtorka jest mistrzynią niezamierzonych świetnych synonimów: najpierw "dziać się", teraz "zdarzyć się" jako eufemizm na "urodzić się". XD

przed 10-tą będziemy na miejscu. *siada*
Gdzie, kuźwa, na podłodze tak, jak stał?

-        Racja *siada* Agathe, skąd tyle wiesz o zakonie?
-        Twój mistrz mi powiedział.
-        Ghh *krzywe spojrzenie, myśli- kobieciarz jednak zostanie kobieciarzem*
-        Coś się tak zdziwił? Nie jestem słodką dziewczynką.
Czyżby... Pierwsza w historii opek do D.Gray-mana merysójka, która zaliczyła Crossa?! 

A, że wtedy się do mnie przystawiał to mu to powiedziałam żeby się uspokoił.
Czyli jednak nie. Szkoda, byłoby choć trochę oryginalnie...

-        E-Ech?
-        No co? Coś nie tak powiedziałam?
-        *myśli- nie o to pytałem* Nie nic takiego.
Allen już się cieszył na szczegółową relację, a tu dupa.

-        O zakonie właśnie od niego wiem. Tobie nie mówił?
-        *Myśli- nawet mi nie powiedział dlaczego mam taką rękę, a jej wszystko wyśpiewał* Tak, ale teraz się dowiedziałem od Ciebie.
WTF. Znowu okazuje się, że czytałam innego D.Gray-mana. Allen W PIERWSZYM ROZDZIALE walczy z akumą, mało tego - tłumaczy na policji, o co cho, więc raczej wiedział, co jest nie tak z jego ręką.

*Informacja* Pociąg do Londynu wyrusza!
- Dzięki, nie zauważyliśmy! - odkrzyknęli pasażerowie. 

-        No w końcu jedziemy, już się nie mogę doczekać, kiedy będę w „Czarnym Zakonie”.
To jest nazwa własna, czemu ciągle jest w cudzysłowie? 
Może oni jadą do jakiegoś innego Czarnego Zakonu?! 

-        Ja także mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów tam.
Mistrz Yoda składnię taką pochwala.

-        Na pewno będą.
-        Gheh? Skąd to niby wiesz?
-        Tsc, przeczucie.
Nie żebyśmy jechali na wojnę, czy coś...

-        A-Aha...

Koniec
Pierwszego rozdziału. To bolało. Nie liczcie na dalsze części analizy.

Ze stacji kolejowej koło Anglii pozdrawia Hattress.