niedziela, 5 lutego 2012

Lejla Lecter-Norris, czyli trzy wszy wyszły - cz. I

Witam i przedstawiam pierwszą analizę bloga I Curz, Rze Ze Szfecji! Blogasek, którego wzięłam pod lupę wprawdzie już dawno nie żyje, ale jest tak potworny, że szkoda by go było zostawić. Z ortografią i gramatyką nie jest źle, brakuje za to ładu, składu i sensu. Poza tym autorka z lubością pastwi się nad kanonem "Władcy Pierścieni", a to zbrodnia niewybaczalna.
http://lejla-historia-srodziemia.blog.onet.pl
Miłej lektury. Radzę zająć czymś ręce, żeby nie wyrzucić komputera przez okno.
Analizuje Hattress.

 
Kim tak w ogóle jest Lejla???
Ukochaną Giaura? Zaraz, zaraz, oni ją utopili... [nadzieja]

1.  Zaginioną księżniczką elfów z północy
2. Świetną łuczniczką i wojowniczką
3. Wybranką serca Legolasa (choć on na razie o tym nie wie)
Jest jego wybranką, ale on nic o tym nie wie? To tak jak na zasadzie: "Nie chcę." "Chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz!"? 

Najbardziej ciekawskim, dociekliwym, optymistycznie nastawionym i denerwującym elfem jakiego dane Ci było spotkać
Co do tego ostatniego raczej nie mamy żadnych wątpliwości.

Więc na dobry początek coś o mnie.
Jestem Lejla. Pomimo, że pochodzę z rodu elfów z północy wychował mnie Gandalf.
Wyobrażacie sobie Gandalfa chodzącego po Śródziemiu z elfiątkiem płci żeńskiej u boku?

Ja też nie.

Jakiś czas temu powiedział mi, że jestem elficką księżniczką. Chyba myślał, że uwierzę w tą bajeczkę. Ja i być księżniczką???
"Być księżniczką" to jakiś program z MTV?

Te słowa do siebie zupełnie nie pasują.
Tu akurat się zgodzę. "Ja, księżniczka?" albo "Ja, być księżniczką?" jeszcze by uszło. Tak, jak jest nie pasuje ani trochę.

Księżniczki siedzą cały dzień w swoich ogromnych pałacach i rozmawiają z jakimiś ważniakami czy coś w ten deseń. Ja to coś innego.
Faktycznie trudno, żebyś siedziała w pałacu, jak całe życie włóczyłaś się z sędziwym czarodziejem -.-

Uwielbiam walczyć i strzelać z łuku. Po postu to kocham. Jestem w tym całkiem dobra. Nieźle posługuje się też sztyletem. Więc jednym słowem ja NIE MOGĘ być księżniczką.
Albowiem umiejętność posługiwania się bronią i szlachetne pochodzenie całkowicie się wykluczają. Jakoś Xena nie miała z tym problemu ^^

Nie dawno przez przypadek spotkałam Aragorna, Legolasa i Gimliego. Kiedy dowiedziałam się, że zmierzają do Mordoru postanowiłam się do nich przyłączyć.
A oni nie mieli nic przeciwko temu. Nie żeby ta cała misja była tajna, czy coś... Przecież Lejla absolutnie nie mogła być szpiegiem z Mordoru, prawda?

Oczywiście, kiedy im to oznajmiłam nie zgodzili się. Wykorzystałam, więc cały mój urok osobisty, ( czyli cycki pogroziłam im sztyletem i powiedziałam, że naskarżę Gandalfowi i powiem mu, że nie chcieli mnie zabrać tylko dla tego, że jestem dziewczyną, a on strasznie nie lubi, kiedy ktoś mi odmawia mając w zanadrzu tylko ten argument.
Bo to, że dziewczyna może kłamać jak z nut i tak naprawdę być szpiegiem to nie jest żaden argument. Już nie wspomnę o tym, że „machanie sztyletem” przed nosem trójki doświadczonych wojowników mogło się skończyć źle. Pannie nie przyszło do głowy, że oni mogą mieć w nosie jej gadanie i... zrobić jej krzywdę?

A że swoją broń zostawili pod drzewem, które znajdowało się 60 metrów od nas, a ja trzymałam sztylet jakieś 5 milimetrów od ich gardeł i miałam przy sobie łuk, który w każdej chwili był gotowy do strzału, oraz jestem całkiem dobra w walce wręcz ich decyzja była oczywista).
Wiedziałam. Zobaczyli cycki na horyzoncie, więc instynkt samozachowawczy poszedł się chędożyć.

Czy trzech silnych facetów to mało, żeby spacyfikować jedną pannę? Czym ona jest, mamutem? O.O

Zgodzili się. Mhhh to dziwne, niby tacy twardziele, a kobiecemu urokowi i tak się nie oprą.
Urok osobisty? Raczej nie. Po prostu podejmowanie walki z kobietą – uzbrojoną czy nie – byłoby straszliwą hańbą. Albo ta panna jest taka sprytna – czego nie podejrzewam – i zaatakowała ich wiedząc, że jej nie tkną, albo Gandalf chował ją w całkowitym odcięciu od świata...

I takim to sposobem wyruszyłam razem z nimi do Mordoru
A czy Aragorn z Legolasem i Gimlim nie szli aby raczej w kierunku Isengardu, ratować Merry'ego i Pippina z rąk orków? I Mordor im był trochę nie po drodze...? Do Góry Przeznaczenia szli Sam i Frodo, ale najwyraźniej okazali się zbyt mało atrakcyjni by uwzględniać ich w opku.

Wędrowaliśmy przez łąkę. Słonce chyliło się ku zachodowi, a ja zastanawiałam się jak Legolas, Aragon i Gimli mogą tak długo milczeć. Jestem gadułą to fakt, ale oni nie odezwali się słowem już od ładnych paru godzin!!!
Jak się biegnie, to z reguły się nie gada. A nie, przepraszam, oni WĘDROWALI. W obliczu cycków najwidoczniej spisali hobbitów na straty.

Każdy z nich był pogrążony w swoich myślach. Wyglądało to dość zabawnie.
Byli tak zamyśleni, że co rusz wpadali na drzewa i potykali się o kamienie.

Aragonowi twarz stężała w kamienną maskę, a oczy zaszły mgłą.
Po czym padł na ziemię w ataku epilepsji.

Gimli zmarszczył nos i od czasu do czasu mruczał coś pod nosem. Z kolei u Legolasa pomiędzy brwiami pojawiła się malutka zmarszczka. Byłam prawie pewna, że wszyscy troje rozmyślają o tym samym.
Tyle czasu bez kobiety...

Wiedziałam, że nie powiedzieli mi o celu naszej wyprawy.
W sumie logiczne. Gdyby jej powiedzieli, to by wiedziała, że powiedzieli, ale nie powiedzieli, a ona o tym wie. Ee...

Nagle z oddali dobiegł nas dziwny dźwięk. Jakby kilkanaście budynków na raz runęło.
WTC? Chociaż to w zasadzie był jeden budynek. Za to duży.

Moi towarzysze wyrwani z rozmyślań aż podskoczyli.
- Co to było??? -Zapytał z lekka zdezorientowany Aragon.
- Ale że co??? - Udawałam głupią, bo oczywiście wiedziałam, o co mu chodzi, ale byłam na nich zła za to, że nie odzywali się do mnie.
Zaraz, zaraz. Za to ja chyba jestem głupia, bo nie pojmuję... Chodzi o to, że Lejla chce zrobić z Aragorna schizofrenika i udaje, że nic nie słyszała, tak? 

- No takie BUUUUUM!!!! - Powiedział trochę przestraszony Gimli.
[wyobraża sobie Gimlego mówiącego „BUUUM!”]

[ERROR]

 - Nie, to nie było "BUUUUM!!!" Tylko takie JJJJJBUUM!!! - Wtrącił się Legolas.
[wyobraża sobie Legolasa mówiącego „JEBUUM!”]
[szuka mózgu pod stołem]

- Wcale, że nie - upierał się Gimli.
- Wcale, że tak - nie dawał za wygraną Legolas.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
Obstawiamy wiek Gimlego i Legolasa w tym opku? Daję im jakieś 6, góra 7.

Aaa, to miało być śmieszne! Rozumiem.

Nie jest >.<

Aragon znów na chwile się "wyłączył' analizując coś w myślach.
Trwa wylogowywanie... trwa instalowanie aktualizacji 1 z 3...

Z kolei Legolas i Gimli kłócili się w najlepsze. " Jak trzylatki", pomyślałam. 
Bo bohaterka, grożąc bronią obcym, silnym facetom z przewagą liczebną wykazała się niezwykłą dojrzałością i trzeźwością umysłu.

W opowiadaniach Gandalfa Drużyna Pierścienia składała się z walecznych, odważnych, odpowiedzialnych i w ogóle najlepszych istot.
Bo tak było (przynajmniej w znacznej części). W książce. To jest opko i wiadomo, że ma ono na celu zrobieniu z „walecznych, odważnych, odpowiedzialnych i w ogóle najlepszych” postaci wszelkiego rodzaju niewiadomocosie >.<

Tym czasem ja patrzyłam na elfa i krasnoluda, którzy kłócili się o jakąś głupotę oraz człowieka, który zdawał się być po za rzeczywistością.
Aragorn, strażnik północy, dziedzic Isildura i przywódca drużyny pierścienia po upadku Gandalfa oczywiście ciągle był oderwany od rzeczywistości. Oglądał chmurki, rozmawiał ze swoim wymyślonym przyjacielem, a towarzysze non stop musieli go szukać, bo gonił za jakimś motylkiem.

Zaisssteee.

-Przestańcie się w końcu kłócić!!!!- krzyknęłam na cały głos. Chyba się trochę zdziwili, że tak mała istota jak ja może tak głośno wrzeszczeć.
Nie, oni się nie zdziwili. Oni się zastanawiali, jak możliwie cicho i bezboleśnie zarżnąć tę cholerę, co ściąga na nich uwagę orków/bandytów/wojsk, które mogły patrolować tamte tereny (gdziekolwiek to jest)/czegokolwiek, co mogłoby być w pobliżu i stanowić zagrożenie.

Uwielbiam myślące postacie~

-Nie wtrącaj się- powiedział lodowato Legolas.
- A niby to czemu??
Bo nie po to cię brali ze sobą, żebyś się darła jak głupia i żeby całą misję szlag trafił.
-Bo jesteś dziewczyną
Też mnie wkurzają ludzie, którzy wtrącają się w cudze rozmowy, nie mając pojęcia, o co chodzi.

Elf-szowinista, tego jeszcze nie było :D
-Ej dziewczyna też elf i to taki sam jak ty, panie zachowuję się jak trzy latek!
-Panie, zachowuję się, jak trzylatek!
-Całkowicie się z panią zgadzam!

-To może urządzimy sobie mały pojedynek???
Okazało się, że elfy to tak naprawdę zwierzęta bez honoru. Jak już wspomniałam, wyzwanie kobiety na pojedynek byłoby, mówiąc delikatnie, hańbiące.

-Gdzie i kiedy?- palnęłam bez namysłu. Wiedziałam, że porywam się z motyką na słońce, ale byłam zbyt zdenerwowana żeby myśleć racjonalnie.
A rzucanie się ze sztyletem na trzech wojowników to wcale nie było porywanie się z motyką na słońce (wiem, wiem, czepiam się, skąd u wannabe-pisareczek miałby się wziąć sens i konsekwencja -.-).
 
-Tu i teraz  .
Zeskoczyłam ze swojej klaczy chwytając w między czasie łuk i sprawdzając czy mam przy sobie sztylet. Stanęłam twarzą w twarz z Legolasem. Zobaczyłam, że jego usta wykrzywiają się w sarkastycznym uśmiechu. Gimli wpatrywał się w tą scenę z lekkim strachem a Aragon z niesmakiem. Byli przekonani, że Legolas mnie zabije, a jeśli nie, to przynajmniej porządnie sponiewiera.
Obaj trzymali za niego kciuki i spoglądali w niebo z nadzieją.
-Nowicjuszka.- powiedział z pogardą w głosie-Nawet w nieruchomy cel nie potrafisz trafić.
Lejla jest zakonnicą? Nowicjuszka to kobieta odbywająca w zakonie tzw. nowicjat, czyli przygotowująca się do złożenia ślubów. Legolasowi chodziło raczej o amatorkę.
Odwrócił głowę żeby zobaczyć gdzie wylądowała moja strzała. Musiałam wykorzystać tą okazję. Odruchowo podcięłam go silnym kopniakiem.
Musiała wykorzystać okazję, ale odruchowo go podcięła i nic z tego nie wyszło :( Trzeba panować nad odruchami!
Runął jak kłoda w kępę kolczastych roślin.
Mam nadzieję, że nie skończył jak książę z bajki o Roszpunce...
Bez namysłu przyłożyłam mu sztylet do gardła. Gimli i Aragon wpatrywali się we mnie oniemiali. Legolas miał tak głupią minę, że pomimo dramatyzmu sytuacji chciało mi się śmiać.
Upokarzanie kanonicznych postaci, żeby udowodnić, jaki to bohater opowiadania jest wspaniały: jedna z najbardziej znienawidzonych przeze mnie cech twórczości blogaskowej
.
-No i kto tutaj jest lepszy??? No słucham. Przyznaj, że to ja lepiej walczę.- powiedziałam najbardziej sarkastycznym i pogardliwym tonem na jaki było mnie stać.
Wyszedł wprawdzie raczej ton osoby cierpiącej na hemoroidy, ale i tak wrażenie zrobiłam pierwsza klasa.
  -Nigdy w życiu.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Na pewno?-  powiedziałam z lekkim uśmieszkiem. Przejechałam czubkiem sztyletu po jego szyi tworząc płytką ranę. Aż przeszły go ciarki. Może uznacie mnie za sadystkę, ale miałam z tego ogromną radochę.

  [czeka, aż Lejla wytnie Legolasowi wątrobę i przyrządzi ją z fasolką]
Oto niezwyciężony Leglas leżał u mych stóp z przerażeniem w oczach.
[nie doczekuje się]
Zastanawia mnie ten Leglas: Google, zapytany, pokazuje ogólnopolską komputerową bazę cmentarzy wojskowych. Autorka sugeruje, że właściwie ofiara sadystycznej elficy jest już martwa?
-To co? Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie?
Rozumiem, że ta elfka trafiła do średniowiecznego fantasy prosto z Parlamentu Europejskiego? Bo jak to jest próba tworzenia archaizmu, to ja idę się pociąć do mojego emo-kąta.
-No dobrze, jesteś ode mnie lepsza.- wymamrotał.
Bez słowa wskoczyłam z powrotem na moją kochaną klacz. Teraz wszyscy trzej patrzyli się na mnie z podziwem, niedowierzaniem i trochę przerażeniem.
Już postanowili, że Lejla nigdy nie będzie stać na warcie. Za bardzo lubili swoje wątroby. Inne narządy zresztą też.
  -Co tak stoicie??? Jedziemy w końcu czy nie???- spytałam z taką beztroską w głosie, jakby wydarzenia ostatnich kilku minut nie miały miejsca.
Jak znam tffurczość blogaskową, za góra dwa-trzy akapity rzeczywiście nikt już nie będzie o tym pamiętał, z tffurczynią włącznie ^^
Ruszyliśmy w dalszą drogę.  Znowu nikt nic nie mówi. Legolas tylko ciągle mamrota coś pod nosem obrażonym tonem.
A brzmi to trochę jak: „Albo piszesz w czasie przeszłym, albo teraźniejszym, zdecyduj się!"
 
Mała bitwa
Szliśmy przez gęsty las. Był wczesny ranek. Po całej nocy wędrówki wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni. Miałam ochotę zsiąść z mojej ukochanej klaczy, położyć się na ziemi i leżeć tak przez cały dzień. Niestety życie jest okrutne.
A przed chwilą sama się do nich pchałaś.
  Aragorn powiedział, że musimy wędrować bez przystanku,
Bo dotychczas wędrowali z przystankiem PKP. Nieśli go na plecach.
aby dotrzeć na czas do pewnego miejsca (oczywiście nie chciał mi powiedzieć jakie to miejsce).
Skup złomu. Opchną przystanek i w ten sposób zdobędą fundusze na prowiant :D
Nagle usłyszeliśmy znajomy dźwięk.
- Słyszeliście? - zapytał Gimli- Znowu te takie "BUUUUM!".
- Nie "BUUUUM!" tylko "JJJJJBUUM!" - poprawił go Legolas.
Pogodzę was. To było „łubudu”.
- A właśnie, że...
-Do jasnej ciasnej PRZESTAŃCIE!!! My chyba jesteśmy na szalenie ważnej wyprawie, a nie w przedszkolu!!! Ja nie mam zamiaru być waszą niańką!!! Szukajcie sobie innej głupiej istoty do tej roboty!!! - uciełam ze złością.
Było się na chama pchać do drużyny? Nikt cię tam nie chciał!
Nie wiele myśląc pogalopowałam przed siebie, postukując kopytami i cicho rżąc potrącajac przy okazji Gimliego.
Tak pomijając wszystko, to „Gimlego”, nie „Gimliego”. 
  Dobrze wiedziałam gdzie chce się udać. Chciałam odkryć co spowodowało ten dziwny dźwięk.
Nie racząc nikogo o tym poinformować, bo PO CO, jak mogę strzelić focha.



Jechałam w szaleńczym tempie. Nagle poczułam, że galop jest dla mnie stanowczo za wolny. Przeszłam więc w dziki cwał. Musicie wiedzieć, że ja nie jeżdże w stylu damskim.
No rzeczywiście – w „stylu damskim”, z tego, co wiem, nie dało się jechać szybciej, niż w stępie. I tak brawa za research – to chyba pierwsza autoreczka, która nie myli chodów końskich.
To jest niepraktyczne, niefunkcjonalne i okropnie niewygodne, a w dodatku nie można wtedy cwałować, bo bardzo łatwo zsunąć się z siodła. Więc ja preferuję jazdę (jak ja to mówię) "jak na wojownika przystało".
Widzicie? Widzicie to, co ja? Research! Jaki śliczny! [napawa się]
Nagle zatrzymałam się przed ruinami wioski. W oddali słychać było krzyki. Nagle zza drzewa wybiegł ork.
Nagle ujrzałam transparent głoszący: „Aby uniknąć powtórzeń, zawsze trzy razy przeczytaj to, co napiszesz”.
Błyskawicznie wymierzyłam w niego strzałę i zwolniłam cięciwę. Trafiłam go prosto między oczy. Padł na ziemię martwy. Tego się obawiałam. Orkowie siali zniszczenie gdzie tylko się dało, nie oszczędzając nikogo. Puściłam się galopem w stronę, z której dobiegały krzyki. Była tam grupa orków, która zaczynała plądrować drugą część wioski. Kiedy tylko ich zobaczyłam wycelowałam w nich kilka strzał. Trafiły dokładnie w miejsca, które sobie wyznaczyłam za cel. Kilku orków rzuciło się biegiem w moją stronę. Kiedy znaleźli się już dostatecznie blisko podciełam im gardła sztyletem.
Wszystkim naraz. Właśnie wyobraziłam sobie scenę jak z filmów z Chuckiem Norrisem, gdzie wszyscy źli ustawiają się w rządku, coby bohater mógł powalić wszystkich jednym kopnięciem z półobrotu.
Ni stąd, ni z owąd, w wiosce pojawiło się około dwustu orków.
Teleportowali się.
Ktoś przy zdrowych zmysłach z lekka by się wystraszył i uznał, że najlepiej wziąść nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie.
Nie „ktoś przy zdrowych zmysłach”. Każdy. Chyba, że miałby ze sobą armię, albo np. karabin maszynowy. Lejla nie ma ani tego, ani tego...

O ile zakład, że rzuci się na cały oddział orków i wytnie ich w pień? ^^
Nikt nie mówił, że ja jestem normalna.
[podpisuje się obiema rękami i jeszcze lewą stopą]
Zapłonął we mnie ogień. Poczułam przypływ siły. Siły o tak niesamowitej mocy, że mogłabym przenosić góry.
Burn: niech cię pochłonie.
Zaczęłam zabijać ich po kolei.
Mówiłam? Mówiłam, że ustawią się w rządku i będą czekać, aż Chuck...to jest, Lejla Norris ich wyrżnie?
 Wpadłam w swego rodzaju trans. Podświadomie zaczęłam liczyć ilu już zabiłam. Dziesięć, piętnaście, dwadzieścia pięć...
JAKĄ bohaterka dysponuje bronią?! Bazuką?!
Bombardowałam ich strzałami, podrzynałam gardła. Sama siebie nie poznawałam. Nigdy nie byłam tak brutalna.
Legolasie, pilnuj flaczków. 
Lubiłam komuś od czasu do czasu pogrozić, to fakt. Jednak zawsze były to puste słowa, nigdy czyny.
A poturbowanie Legolasa to co było?
Noo tak, zapomniałam, że mamy do czynienia z tzw. Arogancką Sue. Przecież ona okazywała mu sympatię.
Teraz nie zwracałam uwagi na nic po za tym, aby zabić ich jak najwięcej. Po dwóch godzinach naliczyłam stu dwudziestu orków, którzy zginęli z moich rąk.
Stu dwudziestu orków przez dwie godziny, to sześćdziesięciu na godzinę, czyli jeden ork na minutę. Ona minutę szarpała się z jednym przeciwnikiem, a reszta cierpliwie czekała na swoją kolej.
W pewnym momeńcie przestali mnie atakować. Biegli w kierunku przestrzeni za mną.
Biegli w kierunku „przestrzeni za nią”, czyli na wprost niej. To był taki rozpaczliwy, samobójczy zryw, tak?
Podążyłam za nimi wzrokiem.
I wszyscy od razu padli trupem bladym.

Tym jakże optymistycznym akcentem kończymy pierwszą część analizy. Nie jest ona może bardzo zabawna - najbardziej kuriozalne rzeczy zaczynają dziać się później - mam jednak nadzieję, że udało mi się dobrze oddać absurd zachowań głównej bohaterki i... cóż... wszystkich innych postaci.  Ufam, że wszystkie monitory, klawiatury i laptopy są nadal w jednym kawałku.
Znad elfiej wątróbki pozdrawia Hattress. 
 





 
 
 


 




 





 
 
 
 
 
 
 



  






 


 



 

 
 
 

 
 
 






 


 

8 komentarzy:

  1. Wykorzystałam, więc cały mój urok osobisty, ( czyli cycki <--- elfka i cycki? Chyba mroczna :P


    Czy trzech silnych facetów to mało, żeby spacyfikować jedną pannę? Czym ona jest, mamutem? O.O <--- mię to bardziej ciekawi jak ona sztylet, sztuk raz, trzymała przy gardle trzech facetów. Zwłaszcza, że taki, na ten przykład, Gimli, to ma gardło znacznie niżej niż Legolas, który znowuż nie jest wzrostu Aragorna. Co oni, tulali się na łóziu czy grupę Laokoona udawali?

    Aragonowi twarz stężała w kamienną maskę, a oczy zaszły mgłą.<--- Aragorn Kamienna Gęba!

    . Byłam prawie pewna, że wszyscy troje rozmyślają o tym samym.
    Tyle czasu bez kobiety... <--- skoro wszyscy TROJE, to któryś z nich musiał być kobietą. Jak nic Gimli.

    [wyobraża sobie Gimlego mówiącego „BUUUM!”] <--- wyobraź sobie PRZESTRASZONEGO jakiś randomowym hurgotem krasnoluda :P

    -Na pewno?- powiedziałam z lekkim uśmieszkiem. Przejechałam czubkiem sztyletu po jego szyi tworząc płytką ranę. Aż przeszły go ciarki. Może uznacie mnie za sadystkę, ale miałam z tego ogromną radochę.
    [czeka, aż Lejla wytnie Legolasowi wątrobę i przyrządzi ją z fasolk<--- czy tylko ja, naiwniara, oczekuję, że w takim momencie żeleźce krasnoludzkiego topora winno znaleźć się w jej plecach?

    Bez słowa wskoczyłam z powrotem na moją kochaną klacz. Teraz wszyscy trzej patrzyli się na mnie z podziwem, niedowierzaniem i trochę przerażeniem.<--- na co Pierścień niszczyć, na co wyprawy, drużyny! Poślijmy ją na Saurona od razu!

    Po całej nocy wędrówki wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni. Miałam ochotę zsiąść z mojej ukochanej klaczy,<--- siedzenie ją męczy, delikatną pańską dupcię!

    Kiedy znaleźli się już dostatecznie blisko podciełam im gardła sztyletem.<--- sztyletem. Gardło. Grupie orków. Noż chmurwa... I dalej załatwia wszystkich SZTYLETEM. aŁtoreczka chyba nie wie co to sztylet.

    P.s: To ja poproszę szyneczkę z elfa. Z cebulką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. > skoro wszyscy TROJE, to któryś z nich musiał być kobietą. Jak nic Gimli.
      Ups, przeoczyłam to O.O Co za niedopatrzenie.
      Czytałam kiedyś całkiem niezłe fanfiction, w którym Gimli była kobietą. Pod koniec hajtnęła się z Legolasem i żyli długo i szczęśliwie...

      Usuń
  2. Witam. Nolofinwe z tej strony. Cholera i dżuma mnie biorą, kiedy widzę jak durne aŁtoreczki robią krwawą miazgę z największego dzieła profesora Tolkiena. Z całych sił staram się powstrzymać przed mordem z premedytacją na takim elemencie. AŁtoreczki, mordujcie sobie Naruto, Harrego Pottera, Tokio Hotel, czy cokolwiek tam chcecie, ale od Tolkiena, do cholery jasnej, ręce z daleka!
    Podziwiam cię, że udało ci się wykrzesać z tego analizę - ja bym poszła mordować już po kilku pierwszych zdaniach.
    Btw. jestem gotowa założyć się o całą kolekcje moich niepokonanych ołówków, że aŁtoreczka kijem od szczotki nie tknęła książki, tylko całą swoją wiedzę o Śródziemiu opiera na filmie. On już mi się nie podobał, a co dopiero jego przeróbka w wykonaniu takiego ćwierćinteligenta. Boru, że takich żywcem puszczają. Tu trzeba od razu strzelać.
    Poza tym zastanawiam się, w jakim momencie panna zajebista dołączyła się do Aragorna i kompanii. Jeżeli byli w trójkę, pojawia się delikatna sugestia Rohanu, prawda? Tylko skąd, u licha, w zachodnim Rohanie, na środku stepu wioski? I gęsty las? Poza tym konie dostali dopiero po spotkaniu z Eomerem, a to było tuż-tuż przed wejściem do Fangornu. Z kolei po Fangornie towarzyszył im już Gandalf. O, a może to jest Rohańska wioska w Fangornie? A może to tylko boChaterka miała kobyłę, a reszta zasuwała na piechotę?... Ech... Oto doszukuje się logiki i znajomości tekstu u aŁtorki. Źle ze mną, wiem.
    Swoją drogą, to szlag mnie trafia, gdy z Legolasa robi się toto. Już Pidżej totalnie popsuł jego postać, a teraz mamy owo popsucie mnożone przez ignorancję aŁtorki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna analiza,nie mogę
    doczekać się następnej.
    tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładna analiza bardzo głupiego opka. Dodatkowy plusik za Xenę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "A że swoją broń zostawili pod drzewem, które znajdowało się 60 metrów od nas, a ja trzymałam sztylet jakieś 5 milimetrów od ich gardeł i miałam przy sobie łuk, który w każdej chwili był gotowy do strzału, oraz jestem całkiem dobra w walce wręcz ich decyzja była oczywista)". - Mnie najbardziej rozbawiła w tym momencie wizja dziewczyny, która nie dość, że trzymała sztylet przy ich gardłach (pal sześć, że jeden sztylet na trzy gardła to trochę mało), ale *jednocześnie* miała gotowy do strzału łuk (czyli co najmniej cięciwa napięta, więc musiała go trzymać). Czyli albo trzymała łuk jedną nogą i drugą ręką, albo dwiema nogami. I tak sobie dzielnie ten łuk trzymała i chciała strzelić do nich z odległości... jakichś 20 cm. Krejzolka.

    A analiza bardzo fajna, szkoda, że tak późno na nią trafiłem. Pozdrawiam. /~Shiren

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna analiza, mam nadzieję, że autorka czytała. Powinna pójść do więzienia za niszczenie dzieła Tolkiena. Jeśli ludzie chcą przerabiać klasykę, najpierw muszą umieć pisać coś więcej niż głupoty przychodzące im do głowy

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy mogłabyś, proszę, nie używać wulgaryzmów (zajedwabisty, cholerne...
    )?

    OdpowiedzUsuń