piątek, 10 lutego 2012

Lejla Lecter-Norris, czyli trzy wszy wyszły - cz. II

Witam w to piękne piątkowe popołudnie i dziękuję za wszystkie komentarze. To naprawdę motywuje.
Dziś przedstawiam drugą część straszliwego opowiadania o psychopatycznej elfiej księżniczce, która najprawdopodobniej jest córką Chucka Norrisa. Dziś poczytacie o zmysłowym spojrzeniu Legolasa, Buce miziającej elfy za uszami i Chłopie-Który-Przeżył.
Ręce znowu radzę zająć robótką, coby nie wyrzucić klawiatury z balkonu.

Analizuje Hattress


Na polanie stali Legolas, Gimli i Aragorn otoczeni przez orków. "Co za idioci. Mogli przynajmniej zajść te straszydła od tyłu, a nie wparowywać mi tutaj w środek bitwy"
[warczy i gryzie klawiaturę]

Dwustu orków vs. Lejla Lecter-Norris. Grunwald może się schować.
Legolas wystrzelił kilka strzał w ich kierunku, ja uczyniłam to samo. Gimli ukatrupił kilku toporem, a Aragorn zabił resztę z nich mieczem. Podeszłam do nich.
-I co dumni jesteście?! Wparowaliście mi tutaj w środku bitwy, a jakby tego było mało to nawet za bardzo mi nie pomogliście!!!
[ostatkiem sił powstrzymuje się przed wyrzuceniem laptopa za okno] Mamy zwycięzcę konkursu na najbardziej głupią i chamską bohaterkę opka.


-Przepraszamy cię, jaśnie pani. - powiedział z kwaśną miną Legolas.
O dobry, zielony Borze, spraw, żeby to była ironia, błagam, niech to będzie ironia...


-Cicho bądź lalusiu!!! - byłam wściekła - Chyba, że znowu chcesz oberwać!?
W wyrażeniu „chyba że” nie ma przecinka. [chowa się pod stołem, żeby bohaterka nie poderżnęła jej gardła spojrzeniem]


- No, to może panie "idealny" powiedz ilu orków zabiłeś, co?!
- Pięciu.
- No właśnie! Zapomniałeś dodać "tylko" pięciu.
- Więc może ty się pochwalisz swoim wynikiem, co??
- Sto dwadzieścia.
Legolas nie miał czołgu ani karabinu maszynowego, a jego ojcem nie był Chuck Norris, tylko jakiś tam zwykły król Mrocznej Puszczy :(


Zaniemówili. Gimli upuścił swój topór ze zdziwienia. Dopiero teraz przyjrzeli się wiosce. Była usłana trupami orków.
Cała wioska była usłana. Albo to była bardzo mała wioska, albo tych orków było więcej i ktoś już wcześniej się nimi zajął.
-Tttto ty tto zrozrozrobiłaś? - wyjąkał Legolas.
[wyobraża sobie jąkającego się Legolasa]
[idzie do emo-kąta i mamrocze pod nosem inwektywy]

Aragorn patrzył na mnie z uznaniem, Gimli przerażeniem, a Legolas wyglądał jakby nie miał mózgu.
Lejla będzie musiała obejść się smakiem.

- No, wiesz co, nie, przyszedł  krwiożerczy królik i ich chapnął.
A potem poprzestawiał przecinki w zdaniu.
Nie, ale serio, podoba mi się to rozwiązanie! Zdecydowanie bardziej niż to, że przyszła krwiożercza elfka i wszystkim naraz podcięła gardła sztyletem :/

Nagle z jednej z ocalałych chat wyszedł pewien człowiek. Podszedł do nas na drżących kolanach.
Też bym padła na kolana przed taką potworą jak Lejla.
- Dziękuję ci szlachetny elfie za ocalenie mnie i mojej rodziny.
- Nie ma za co. - powiedziałam najmilszym tonem jakim umiałam.
Takim?


- Dziękuje także twoim towarzyszom - zwrócił się do Aragona, Gimliego i Legolasa. Patrząc na tego ostatniego lekko się skrzywił, ponieważ miał on nadal minę bezmózgiego...
Jeśli mówimy o filmowym Legolasie, to się zgadzam. Według mnie on rzeczywiście nie jest intelektualistą.

ciężko tutaj znaleźć odpowiednie określenie. - Jesteś bardzo podobna do królowej elfickiej krainy położonej dwa dni drogi stąd.
Nie, ja już nawet nie próbuję się domyślać, gdzie rozgrywa się akcja. Przecież widać, że to nie jest Śródziemie, tylko jakiś Lejlo-land...

Rzekłbym wręcz zadziwiajaco podobna. - powiedział, tym razem zwracając się do mnie.
- Nie za bardzo wiem, czy uznać to za komplement, ale dziękuję.
- Och oczywiście, że za komplement i to wielki. Królowa słynie z urody.
Chyba się lekko zaczerwieniłam, bo Legolas w końcu wyrwany z odrętwienia lekko się uśmiechnął.
I wyglądał jeszcze bardziej tępo.

Nie był to jednak uśmiech jaki miałam okazję oglądać na jego twarzy do tej pory. Nie był ani drwiący, ani kpiący, sarkastyczny czy złośliwy. Był jakby potwierdzeniem tych słów. Można nawet zaryzykwać stwierdzenie, że był ..... szarmancki?  Taki jakbym się mu podobała, jakby był we mnie...
Nie-mam-skojarzeń, nie-mam-skojarzeń...

"Nie, nie, nie! To nie może być prawda. On nie może być w tobie zakochany.
Zgadzam się! Chyba że jest masochistą, wtedy to nawet całkiem prawdopodobne.
 
On nawet nie pamięta jak masz na imię! Ale z drugiej strony ten uśmiech.
Każdy, kto się uśmiecha do innej osoby, z definicji musi być w niej zakochany. O kuźwa, a jak do mnie uśmiecha się śmieciarz i pani z kiosku?!

- Może zostaniecie na noc? - powiedział mój rozmówca - Moja chata ocalała. Z przyjemnością was ugoszcze.
Chłop-Który-Przeżył. Opko bez wybrańca to już nie byłoby to samo, nie? ;)

- A my z przyjemnością zostaniemy. Dawno nie odpoczywaliśmy. - rzekł Aragon.
Pierwszy raz w życiu słyszałam jego głos. Był ochrypły, ale melodyjny.
Jak puzon.

Zjedliśmy kolację w domu ocalałego mieszkańca wioski.
Nie dość, że facet stracił wszystko, to jeszcze go objedli.

Potem wyczerpani poszliśmy spać. A ja ciągle widziałam w myślach ten niesamowity uśmiech Legolasa.
- Dobranoc Lejla. - wyszeptał już prawie śpiący Legolas.
Przypomniała mi się koleżanka z oazy młodzieżowej, która o trzeciej w nocy pytała nas, czy śpimy.

"A jednak. Jednak pamięta jak mam na imię." - pomyślałam i z jakąś taką dziwną radością zasnęłam.
Radość była dla Lejli taka dziwna, bo nie objawiała się chęcią odgryzienia lubemu łba.
 
Była noc. Gdzieś około północy. Otworzyłam oczy. Ktoś szeptał coś pod nosem i ostrożnie gładził moje włosy.


Nie miałam pojęcia, co się dzieje, więc ostrożnie wzięłam sztylet i mocno zacisnęłam na nim palce. Błyskawicznie odwróciłam się w stronę, z której dobiegały szmery, w każdej chwili gotowa do ataku. W mroku dostrzegłam tylko Legolasa patrzącego na mnie z wystraszoną miną.
Kurczowo ściskał swojego pluszowego króliczka i próbował się schować pod łóżkiem. Jego też ktoś głaskał po włosach...
 
- Czy chcesz żebym pewnego pięknego dnia naprawdę pociachała cię na plasterki? Co ty w ogóle robisz? - spytałam z lekka naburmuszona.
- Chowam się przed Buką. Ciebie też miziała za uszami? - Legolas rozejrzał się nerwowo dookoła. Wydawało mu się, że wciąż słyszy pomrukiwanie Buki, koszmaru swojego dzieciństwa.
- Czy tykanie moich cudnych włosów, mamrotanie pod nosem i budzenie mnie w środku nocy nazywasz niczym? - powiedziałam to z lekka nieprzytomnym głosem. Byłam jakby otumaniona tym jego boskim uśmiechem.
Otumaniona uśmiechem? ...A może to chałupa płonie i dym się ulatnia?!
Po prostu był niesamowity.
- No, dobrze, może nie takie zupełne „nic”. No, bo widzisz ja chyba…
...widziałem na twojej głowie tłustą wesz.
Nie dokończył. Zrobiło mi się dziwnie ciepło. Na początku myślałam, że to z powodu… eh ciężko to określić. Po chwili temperatura znacznie przekroczyła normę. Potrzebowałam troszkę czasu, aby zorientować się, że to pożar.
Idę wysłać do gazety ogłoszenie – Wróżka Hattress, przepowiadanie przeszłości z tffurczości blogaskowej.
Swoją drogą, całkiem udany Element Komiczny. Szkoda, że jedyny...
Wybiegłam przed chatę. Płonęła już cała wioska. W oddali zobaczyłam uciekających orków. Nie było sensu ich gonić. Dookoła mnie biegali spanikowani ludzie.
Ten jedyny ocalały chłop strasznie szybko się rozmnożył! O.O
Wsadziłam jak najwięcej dzieci na swoją klacz.
Niestety, przedszkole za bardzo ją obciążyło i nie była w stanie biec, toteż spłonęła wraz z bohaterką i cennym ładunkiem. Koniec!
...Chciałoby się -.-
Wiedziała gdzie biec. Miała dotrzeć na pobliską polanę. Kiedy znikła mi z oczu pobiegłam w stronę, z której dobiegały krzyki. Starałam się uratować jak najwięcej ludzi.
Wynosiła chłopów i ich rodziny na plecach.
Nie mieli się gdzie podziać. Postanowiliśmy, że musimy im pomóc. Naszą jedyną nadzieją było pobliskie królestwo. No, nie takie pobliskie. Całe dwa dni drogi.
Rzeczywiście cholernie daleko. Pielgrzymka tarnowska na Jasną Górę idzie dziesięć dni.
W 30 osobowej grupie ruszyliśmy w kierunku królestwa elfów. Legolas był wyraźnie zadowolony, że w końcu odwiedzi miejsce gdzie mieszkają jego rodacy. Ja też byłam szczęśliwa. Nigdy wcześniej nie byłam w królestwie gdzie mieszkają same elfy. Widziałam, że Legolasa coś gryzie.
To te wszy na niego przelazły.
Walczył sam ze sobą.
Żeby przestać wściekle drapać się po głowie.
Zastanawiam się, co świadczyło o tej "wewnętrznej walce" Legolasa, że Lejla tak bezbłędnie ją rozpoznała. Może po prostu chciało mu się siku?!
Szliśmy przez las. Był już wieczór. Nagle dobiegł nas hałas walących się drzew.
Łojezu, znowu się będą kłócić, czy to było „bum” czy „jebum”?!
- Legolas, Lejla - powiedział Aragon - zobaczcie, co to było. Dołączycie do nas później.
Tak, masz rację, odeślij dwie osoby, które się nienawidzą, niech się pozabijają nawzajem! Będzie święty spokój...
Pognaliśmy w stronę, z której dobiegał hałas. Galopowaliśmy przez łąkę.
- To co, może się pościgamy? - zapytał Legolas lekko się uśmiechając.
- Czemu nie. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie dzikim cwałem.
Może się czepiam, ale odnoszę wrażenie, że czytam o romansie kucyków Pony.

Byliśmy już na polanie, a mój rywal nadal próbował mnie wyprzedzić. Chyba biedak nie wiedział, że nie ma najmniejszych szans. Czułam się jakbym dobrze znała to miejsce, jakbym była tu już kiedyś i z najdrobniejszymi szczegółami zapamiętała każde źdźbło trawy, każde drzewo i krzak. W pewnym momencie zobaczyliśmy gromadę orków.
Tak, tak, orkowie ich zaatakują, Lejla wszystkich pozabija, Legolas padnie jej do stóp. AAAALE TO JUŻ BYYYYŁO!

Ścięli już większość drzew, które znajdowały się w ich pobliżu. Wyglądało na to, że byli to ci sami orkowie, którzy podpalili wioskę.
Co za niespodzianka -.- Czy tamci orkowie nie zostali wybici co do jednego przez przezajedwabistą bohaterkę? Zmartwychwstali, czy co?

Legolas dał mi bezgłośne pozwolenie na strzał.
Zamachał chorągiewkami?

Zaczęliśmy bombardować ich strzałami. Żadna nie chybiła. Wszyscy orkowie polegli.
Jak zobaczyli dziecko Chucka Norrisa z Tró Loverem nawet nie próbowali się bronić.

Zadowolona ze zwycięstwa odwróciłam głowę w stronę Legolasa, aby powiedzieć mu coś w stylu „No i co? Chyba mi nie powiesz, że nie umiem strzelać?”
Jeżu malusieńki, czy bohaterka ma jakieś kompleksy i musi nieustannie być chwaloną? Przecież Legolas ani razu nie powiedział, że ona nie umie strzelać! Po poprzedniej „bitwie” z wrażenia zaczął się jąkać, a jej jeszcze mało.

wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
Wymieniły się wizytówkami.

Miał takie niesamowite spojrzenie. Patrzył na mnie z swego rodzaju pobłażliwością, obawą i uczuciem.
Czy tylko ja pomyślałam o...

Czułam się jakby ktoś mnie zahipnotyzował, jakby dusza odłączyła mi się od rozsądku.
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA... od CZEGO?

Nie wiem jak to się stało, ale stopniowo zaczęłam się do niego przybliżać.
Też nie wiem. Trzęsienie ziemi?
Kiedy nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów topór przeleciał koło mojego ucha. Wyrwana z „hipnozy” potrzebowałam chwili żeby zrozumieć, co się dzieje.
W tym czasie osobnik rzucający toporem zdążył zarżnąć ją pięć razy.

- I kto tutaj zachowuje się jak trzylatek??? - powiedział rozbawiony Gimli. - Wy tutaj odstawiacie jakieś sceny z romansideł, a my się o was martwimy.
Wyobraziłam sobie Legolasa jako Piękną i Lejlę w roli Bestii.
Zakładam, że Gimli mówiąc o "romansidłach" miał na myśli jakąś elfią poezyję, a nie harlequiny, które można co miesiąc dostać w kiosku Ruchu. Wiem, wiem, jestem naiwna.

Chodźcie w końcu. -powiedział biorąc swój topór i odchodząc w głąb lasu. Jeszcze nie do końca wróciłam do rzeczywistości.
Wyjaśniło się zachowanie Aragorna na początku opka. On też kochał się w Legolasie. [jest ogromną fanką slashu, ale się do tego nie przyznaje, więc cii...]

Legolas musiał chwycić mnie za rękę i mocno pociągnąć żebym się ruszyła.
- Niby tak się strasznie nie cierpieli. Ona próbowała go zabić, a on się z niej wyśmiewał. A teraz tylko na nich popatrzcie! On obejmuje ją ramieniem żeby się nie przewróciła, bo biedaczka jest nim tak oczarowana, że idzie jak ofiara losu. - mamrotał sarkastycznie Gimli.
Krasnolud jako jedyny dostrzegał patologię relacji między swymi elfimi towarzyszami.
Sarkazm jak stąd do Władywostoku. Normalka u tffurczyń.

Na słowa „ofiara losu” momentalnie się ocknęłam i z całej siły kopnęłam sporych rozmiarów kamień, który trafił Gimliego prosto w kostkę.
- AUUUUUU!!!! - zawył z bólu. - Za co to???!!!
Kanon wyje z bólu, gdy autoreczki niczym sępy szarpią jego wnętrzności.
Nawet nie próbuję wyobrażać sobie wielkiego krasnoludzkiego wojownika wyjącego z bólu, bo kamyk trafił go w kostkę. Czym ten nieszczęsny Gimli zawinił, że autorzy z Peterem Jacksonem na czele robią z niego kretyna?!

Odwrócił się naburmuszony. Znowu spojrzałam na Legolasa.
Wiesz, autorko, jest coś takiego, co się nazywa akapit.

Patrzył na mnie z tak szczerym rozbawieniem, że aż sama mimowolnie się uśmiechnęłam. Zatopiłam się znowu w jego cudnych oczach. I nagle TRACH! Wywróciłam się o wystający korzeń. „Jak straszliwa ofiara losu” - pomyślałam.
O-ho-ho-ho. Tarzamy się ze śmiechu.

Żyjecie? Bo ja nie jestem pewna. Po lekturze tego opka już niczego nie jestem pewna.
Napiszcie, czy chcecie kolejną część przygód elfki-sadystki i dziwnej mamei, która miała być Legolasem, czy coś zupełnie innego.

Ze schronu przeciwbukowego pozdrawia Hattress.

6 komentarzy:

  1. (…)a Legolas wyglądał jakby nie miał mózgu.<--- on tylko tak wyglądał. A Lejla-aŁtorka to…

    Zjedliśmy kolację w domu ocalałego mieszkańca wioski.<--- a ciała orków malowniczo rozkładały się wokół chaty. I zapachy też, wielce smakowite, wydzielały.

    W oddali zobaczyłam uciekających orków. Nie było sensu ich gonić.<--- To orkowie mieli nekromantów? Czy zwyczajnie majti drużyna puściła niedobitki luzem i liczyła, że pobiegną do Mordoru na skargę, a nie sprowadzą posiłki?

    Nie, proszę, tylko nie więcej przygód Lejli z Przedszkola! Starczy gwałtu na tym kanonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Może zostaniecie na noc? - powiedział mój rozmówca - Moja chata ocalała. Z przyjemnością was ugoszcze.
    Chłop-Który-Przeżył. Opko bez wybrańca to już nie byłoby to samo, nie? ;)"
    "Dookoła mnie biegali spanikowani ludzie.
    Ten jedyny ocalały chłop strasznie szybko się rozmnożył! O.O"
    "Nie wiem jak to się stało, ale stopniowo zaczęłam się do niego przybliżać.
    Też nie wiem. Trzęsienie ziemi?"
    Kwiiik! Kwik kwiiik! Wyrabiasz się w zastraszającym tempie. Ale proszę, błagam, niech następna analiza nie będzie o tymtymtym... Ani w ogóle o dziełach Tolkiena, bo ja tego nie przeżyję. Milenki, nazi-opka, wszystko, tylko nie profesor Tolkien, bo to jest herezja, że takie ałtorki istnieją na świecie i wolę żyć w błogiej nieświadomości.

    OdpowiedzUsuń
  3. I co, tyle analizowania? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ skąd. Nowa analiza w drodze, tylko czasu zabrakło ^^''

      Usuń
  4. Buka, kucyki i chorągiewki synałowe - me gusta! Rośnie nam nowa gwiazda na analizatorskim firmamencie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczyłam Legolasa w różowych kapciuszkach, ściskającego króliczka i umarłam :)

    OdpowiedzUsuń